To kobieta, która nie musi robić wielkich rzeczy. Wystarczy, że robi je z wielką miłością.

Anioł przyszedł do niej, gdy usnęła na siedząco, przy stole. Obok leżał złożony na trzy list i koperta z godłem państwa. Donosił, że jej syn zginął na wojnie, dzielnie broniąc ojczyzny.
– Czy chciałabyś go jeszcze raz zobaczyć przez chwilę? – zapytał anioł.
– Tak – odpowiedziała. Bo we śnie ludzie rozmawiają z aniołami.
– Jakiego chcesz go zobaczyć? Zaraz po urodzeniu? W pierwszym dniu szkoły? Kiedy odebrał świadectwo maturalne? Albo jak machał ci na pożegnanie, gdy wyjeżdżał na wojnę?
– Chcę go zobaczyć, kiedy ma cztery lata. Byłam w kuchni. On bawił się tutaj, w jadalni. Nagle usłyszałam hałas i brzęk rozbitego szkła. Bawiąc się szarpnął obrus. Pociągnął kryształowy wazon z bukietem róż. Na podłodze było pełno wody. Kawałki szkła mieszały się z ukwieconymi gałązkami. A on stał bezradnie i wyciągał ręce w moją stronę.
– Dlaczego chcesz go zobaczyć akurat w takiej chwili?
– Bo wtedy byłam mu najbardziej potrzebna.

Ludzie to zawsze dzieci swoich matek. Bez matki nie ma poety, nie ma bohatera…