Dzierżyński w kościele


Jest – chyba jedyna na świecie – świątynia, wyremontowana przez najwierniejszych członków Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików).

To kościół św. Mikołaja na Wesołej w Krakowie – przy ul. Kopernika, nieopodal CK Kolei Żelaznej, którą można udać się z Krakowa do Tarnowa i dalej, aż po Lwów.

Pod koniec stycznia 1945 roku ks. proboszcz Julian Gołąb stanął przed obliczem komendanta garnizonu wojsk sowieckich, stacjonującego u stóp Wawelu, prosząc o pomoc w nareperowaniu dachu zabytkowego kościółka, zniszczonego odłamkami radzieckich pocisków. Komendant już miał zawołać wartownika, by precz wyrzucił tego popa bez brody, gdy proboszcz położył przed nim wielką księgę ze złoconym tytułem „Liber copulatorum”, co tłumaczy się jako „księga zaślubionych”. Wskazał palcem rubrykę, w której stało, że w tym właśnie kościele, dnia 9 novembra czyli listopada 1910 roku, w przytomności świadków – Bobrowskiego i Bagockiego – niejaką Zofię Muszkatównę pojął za żonę… Feliks Edmundowicz Dzierżyński.

Komendant widząc to, stanął na baczność, zasalutował, wrzasnął na dyżurnego oficera i wydał rozkaz naprawy dachu cyrkwii, której zaszczyt uczynił swoją obecnością i żeniaczką jeden z twórców Kraju Rad. Zaznaczył przy tym, że do pracy mają być oddelegowani tylko i wyłącznie członkowie partii, zasłużeni i wyróżniający się zaangażowaniem ideologicznym. Dodał jeszcze, iż co godzinę oczekuje meldunku o postępie prac.

Dziś mija 110. rocznica ślubu Dzierżyńskiego i Muszkatówny. Z tego związku urodził się syn Jan. A przyszedł na świat w jednej z cel warszawskiego więzienia przy ul. Pawiej (na Pawiaku). Dzierżyńską odesłano stąd na Sybir. A Jaś wylądował szczęśliwie w sierocińcu dla niemowląt, prowadzonym przez panią Sawicką. Miejsce chłopięciu znalazł tutaj niejaki doktor… Janusz Korczak.