10. tydzień zwykły – piątek

Mt 5,27-32: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Nie cudzołóż». A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wy-łup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. Powiedziano też: «Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy». A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę, poza wypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa”.

Ksiądz proboszcz usłyszał przypadkowo straszliwie przeklinającego parafianina. W najbliższa niedzielę powiedział więc ostre kazanie o przeklinaniu. Po Mszy przyszedł do zakrystii jakiś mężczyzna:
– Wiem, że mnie dotyczyło księdza kazanie. Postaram się poprawić.
Za chwilę przyszedł kolejny:
– To o mnie ksiądz mówił dziś na kazaniu. Mógł mi to ksiądz powiedzieć w cztery oczy, a nie zaraz z ambony.
Przyszedł wreszcie ten, którego proboszcz słyszał przeklinającego. Przyszedł i powiedział:
– Ale IM ksiądz dzisiaj dołożył!

Kiedy słuchasz Jezusa, przestrzegającego przed cudzołóstwem, też tak myślisz: ale im, Panie, dołożyłeś. I kiedy Jezus mówi innych grzechach i grzesznikach – też. A tymczasem, choćbyś był innego zdania, kiedy Jezus mówi o grzechu i grzeszniku, zawsze mówi o tobie.

Mój aniele, pozwól mi zrozumieć, że myśli przekształcają się w słowa, słowa – w czyny, czyny – w nawyki, nawyki – w charakter, a charakter – w moje wieczne zbawienie lub potępienie.

10. tydzień zwykły – czwartek

Mt 5,20-26: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu «Raka», podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł «Bezbożniku», podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz”.

Nawrócił się ktoś, wytrzeźwiał, zuczciwiał, wyspowiadał. Zaczął się nawet z tym obnosić. Po miesiącu ktoś go zapytał:
– Co dobrego zrobiłeś dla Jezusa?
– Jeszcze nic. Kilka tygodni temu przeżyłem nawrócenie i dopiero uczę się żyć po Bożemu.
– Kilka tygodni temu? A kiedy zapalasz świecę, czyż czekasz, aż nauczy się świecić, czy też od razu oczekujesz od nie blasku?

Idź i pojednaj się z bratem – mówi Jezus. Nie potem, nie po złożeniu daru, ale najpierw, natychmiast! Od zaraz! Miłość bliźniego jest ponad czasem.

Niech Boży anioł, który uwija się wokół ciebie, przypomina ci ciągle, że albo kocha się od zaraz, albo nie kocha się wcale.

10. tydzień zwykły – środa

Mt 5,17-19: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

Na pchlim targu pewien mężczyzna kupił wiekowy zegar w dobrym stanie i na chodzie. Przyniósł go do domu. Żona zachwycona nabytkiem wyczyściła zegar i postawiła go na kominku. Zegar przestał jednak chodzić. Dopiero po dokładnych oględzinach okazało się, że ciężarek wagi leży obok.
– Zdjęłam go – zaczęła tłumaczyć żona – bo żal mi się go zrobiło, że taki stary i jeszcze dźwiga obciążnik.
– Niestety, bez niego nie potrafi odmierzać czasu.

Jezus nie przyszedł znieść Prawa. Owszem, ma ono swoją wagę, lecz nie jako ciężar, lecz obciążnik – pobudza człowieka do działania, do zbawienia.

Mój aniele, nakręć mnie znów do dobrego, jak stary zegar, kiedy zacznę narzekać, że mi ciężko i utyskiwać, że mi się nie chce.

Jesteście solą

Rzecz o tym, czy sól traci smak, czy mulica może mieć młode, co Bielsko ma wspólnego z solą, a sól z comiesięcznymi poborami.

(więcej…)

10. tydzień zwykły – wtorek

Mt 5,13-16: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

Żołnierze śmiali się z kolegi, że co wieczór, nim położy się spać, klęka na modlitwę przy swojej pryczy. Dokuczali mu. Drwili. Pewnego wieczoru jeden z kolegów rzucił w modlącego się ubłoconymi buciorami. Następnego ranka znalazł je przy swoim łóżku wyczyszczone na wysoki połysk. Wieczorem już do modlitwy uklękli już we dwójkę.

Tyle właśnie znaczy, być światłem świata i solą ziemi. Bo sól ziemi i światło świata nie stoją na cokole, ale czyszczą buty, którymi ktoś w nie rzuca. I powalają na kolana.

Aniele stojący przy mnie, wyczyść mnie, wyszoruj, zeskrob ze mnie skorupę pychy i próżności. Niechże wreszcie zabłysnę światłem i zasmakuję solą.

10. tydzień zwykły – poniedziałek

Mt 5,1-12: Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.

Do księdza proboszcza przyszedł niebiednie wyglądający dojrzały mężczyzna.
– Chciałbym wybrać i wykupić miejsce na cmentarzu, gdzie kiedyś spocznę – poprosił.
Poszli na cmentarz. Mężczyzna znalazł miejsce, gdzie wkrótce miał stanąć solidny grobowiec.
– Ma pan już miejsce, gdzie spocznie pańskie ciało – powiedział na koniec ksiądz proboszcz. – A czy znalazł pan już także miejsce spoczynku swojej duszy?
Mężczyzna zatrzymał się zaskoczony. Nerwowo przełknął ślinę.
– Jest ksiądz pierwszym, który mnie o to pyta. Prawdę mówiąc nigdy o tym nie myślałem.
Tak zaczęło się jego nawrócenie.

Błogosławieństwa, które rozpoczynają Jezusowe kazanie na górze, to nie tylko nowe drogowskazy. Są one także jakby opisem miejsc, gdzie spoczną duszę tych, którzy według nich żyć będą.

Kiedy ty pytasz: gdzie będę pracował, mieszkał, spał, jadł – niech dobry anioł pyta pobudza cię do troski o miejsce twojego wiecznego spoczynku. Wiecznego, nie chwilowego.