Franciszkanie dali Kościołowi św. Franciszka, a dominikanie… różaniec.
Choć ten w czasach św. Dominika nazywano computum (po łacinie liczydłem). Od tego słowa pochodzi nasz „komputer”, czyli maszyna licząca.
Inne wyznania i religie też mają przyrządy do odliczania modlitw: prawosławni – czotki (powtarzają na nich tzw. modlitwę Jezusową), muzułmanie – subhę (oznacza 99 imion Boga; ostatnie, setne imię wierny poznaje po śmierci), buddyści używają liczącą 108 ziarenek malę („mala” znaczy „ogród”, tak samo jak „różaniec” – ogród róż – taka zbieżność).
Wieczorny różaniec w Lourdes. Ponad tysiąc ludzi z calego świata. Idziemy z małymi świecami z osłonką z papieru. Wyglądają jak popcorn w torebce na patyku. Odmawiamy różaniec. Grupa trzymająca mikrofon używa francuskiego, niemieckiego, włoskiego, angielskiego i trochę łaciny. My – ten nieprzebrany tłum na placu – mówimy każdy po swojemu. Wielki tygiel, który poprzez wspólny rytm jednoczy się i buduje harmonię.
Pomyślałem, że tak samo będzie w niebie.