Czy można kogoś pięknie… zwyzywać?
Przytrafiło się to świętemu Pawłowi na ateńskiej agorze – placu, na którym handel w udany sposób łączono z plotkami i dysputami politycznymi a nawet filozoficznymi. Paweł opowiadał Ewangelię wyznawcom judaizmu. Podsłuchali to epikurejczycy i stoicy – można znaleźć pewne mgliste podobieństwa między ich przekonaniami a Ewangelią – i ruszyli na Pawła z oskarżeniem o coś w rodzaju plagiatu: że nauka, którą głosi, nie jest oryginalna, ale stanowi zlepek poglądów różnych szkół filozoficznych. Nie wnieśli sprawy do sądu – wówczas niespecjalnie dbano o prawa autorskie – ale sięgnęli po sarkazm. Zaczęli pytać z oburzeniem i ironią: cóż chce nam powiedzieć ten nowinkarz (Dz 17,18)? I właśnie w tym „nowinkarzu” kryje się wyzwisko.
Nowinkarzem określa Pawła Biblia Tysiąclecia. Biblia Warszawska mówi w tym miejscu o Pawle jako „bajarzu”, a Biblia Gdańska używa terminu „plotkarz”. A co autor Dziejów Apostolskich – święty Łukasz – miał naprawdę na myśli? Opisując intelektualne fiasko Pawła na ateńskim rynku opisał wyzwisko, którego mięsem rzucili w stronę apostoła stoicy greckim słowem „spermologos”.
Jest pewien kłopot z przetłumaczeniem tej obelgi. Trudno rozstrzygnąć, czy opisuje ona kogoś, kto zbiera nasiona czy raczej tego, kto sieje słowa. W zasadzie może być i tak, i tak. W pierwszym przypadku byłby to zarzut braku własnych, oryginalnych poglądów. Paweł – według stoików – miałby nie głosić własnych przekonać, a jedynie uszczknąć po trochę okruchów ze stołu stoików i epikurejczyków – a może jeszcze i innych – i puszczać to w świat jako rzekomo nową doktrynę. W tym sensie byłoby to plotkarstwo albo bajanie.
Językoznawcy utrzymują, że mianem „spermologosa” na ateńskiej agorze określano pogardliwie żebraków i złodziejaszków, którzy krążyli między sklepikami, straganami i wozami dostawców, polując na to, co właścicielom mogło upaść na ziemię. W takim przypadku to słowo można przetłumaczyć nawet jako „pasożyt” albo „podlec”. Dosłownie mianem „spermologos” określano wrony i inne ptaki, które wydziobywały z pól świeżo zasiane ziarna. A w przenośni odnoszono się w ten sposób do mówców, którzy w maksimum słów potrafili zawrzeć minimum treści, byle tylko zasłużyć na pochlebstwo i uznanie. Tropem tym idą niemal wszystkie współczesne tłumaczenia. Anglicy, Amerykanie i Francuzi mają gadułę (blabber, discoureur). Luter przywalił szulerem i łajdakiem (lotterbuben), Włosi z właściwym sobie wdziękiem opisują Pawła jako szarlatana (ciarlatano).
Tymczasem Biblia łacińska świętego Hieronima opowiada się za drugą możliwością znaczeniową „spermologosa” i tłumaczy wyzwisko jako komplement – „seminiverbius” – co ksiądz Jakub Wujek przetłumaczył neologizmem „słowosiewca”. I jak nie kochać tego przekładu?
[Malunek – obraz Benvenuto Tisiego „Paweł przemawia na Areopagu”]