Jeszcze kilka słów o papieżu Janie XXIII i jedynym takim jego wizerunku.
Stoi na Ostrowie Tumskim, na zapleczu kościoła św. Marcina we Wrocławiu jedyny w Polsce pomnik św. papieża Jana XXIII, zbudowany ze składem społecznych a nie z ofiar wiernych. A wszystko przez Francesco Nullo.
Biskupi polscy, którzy uczestniczyli w obradach Sobory Watykańskiego II spotkali się 8 października 1962 roku z papieżem Janem XXIII. Biskupi pochwalili się, że nie tylko oni, ale cały naród kocha Włochów. A za dowód podali postać niejakiego Francesco Nullo. Zbliżała się wielkimi krokami setna rocznica Powstania Styczniowego, na które z Włoch przyjechał Nullo. Miał już niejaką ogładę w bronią, zdobytą u boku Garibaldiego. Ta jednak okazała się za słaba wobec siły naporu wojsk carskich, które rozbiły w pył kolumnę powstańczą pod Krzykawką nieopodal Olkusza, do której dopiero co dołączył Franciszek. Ale pamięć o nim przetrwała i w sam raz na stulecie jego imię nadano statkowi drobnicowemu, szkole w Olkuszu i kilku jeszcze innym miejscom. O jednym z nich wspomniał Jan XXIII w rozmowie z biskupami z Polski: Mówicie, że odrodzona Polska postawiła temu szlachetnemu pułkownikowi pomniki; jego nazwiskiem nazwała ulice – jak to miało miejsce we Wrocławiu, na Ziemiach Zachodnich, po wiekach odzyskanych.
Biskupi puścili tę uwagę mimo uszu. Za to podniosły ją media i ówczesne władze, do których papieska wypowiedź dotarła. Komuna uznała wypowiedź J23 za uznanie prawa PRL do Ziem Zachodnich i porządku administracyjnego jaki wprowadziły zmiany po II wojnie światowej. Szybciutko zorganizowano zjazd duchowieństwa Ziem Odzyskanych i tak nim pokierowano, że pojawiła się inicjatywa zbudowania pomnika Papieżowi Pokoju – jak określono Papę Giovanniego. Od słowa do słowa i pojawił się pomysł postawienia mu pomnika we Wrocku. Zaangażowano ówczesną Caritas i PAX – zrzeszenia księży i wiernych chodzące na pasku władzy i traktowane przez nią jako elementy rozbijania Kościoła od wewnątrz. Zaczęto zbierać projekty i pieniądze. Na marginesie obchodów tysiąclecia Państwa Polskiego – w opozycji do kościelnych uroczystości tysiąclecia Chrztu Polski – wpisano wzniesienie papieskiego monumentu.
Wybrano projekt Ludwiki Nitschowej. Pani Ludwika była kierownikiem katedry rzeźby warszawskiej ASP. To ona wyrzeźbiła Syrenę Warszawską (pozowała Krystyna Krahelska – poetka, żołnierka AK, autorka piosenki „Hej chłopcy bagnet na broń”, zginęła w Powstaniu Warszawskim). Rzeźbę odkuwał z kamienia uczeń Nitschowej Eugeniusz Kozak. Praca trwała pół roku. 5 głazów o wadze 10 ton użył do wyrzeźbienia postaci. Z 15 kamieni ważących w sumie 3 tony zrobiono postument. Pomnik odsłonięto w 5. rocznicę śmierci Jana XXIII. Uroczystość zaczęła się mszą świętą w kościele garnizonowym w intencji rychłej beatyfikacji Papieża Pokoju. Potem nastąpiło oficjalne odsłonięcie w przytomności 10 tysięcy uczestników, w tym około tysiąca księży.
I ani jednego biskupa. Dokonano odsłonięcia – zrzucenia żółtej szarfy przy śpiewie Bogarodzicy, ale nie było poświęcenia. Dlaczego? Biskup wrocławski Kominek nazwał budowę pomnika wielkim nieporozumieniem, szczególnie wobec faktu, iż władze, które za nią stały jednocześnie zabraniały budowania nowych kościołów, a nawet remontu starych. Akcja ta wprowadza w błąd polską i zagraniczną opinię publiczną. Pod osłoną rzekomej czci dla Jana XXIII ukrywa się bowiem zamiary polityczne wymierzone przeciwko Kościołowi, jego jedności i zwartości wewnętrznej – zaznaczyli biskupi w okolicznościowym komunikacie, wyjaśniając jednocześnie, że celem akcji jest nie tyle uczczenie zmarłego papieża, ile raczej realizowanie niezdrowych ambicji i chęci wprowadzenia zamętu przez przeciwstawienie wiernych i duchowieństwa – biskupom, którzy znają cele tej inicjatywy.
Pomnik pozostał – jedyny w Polsce (jeden z ośmiu na świecie – choć te dane mogą być już nieaktualne) pomnik Jana XXIII, zbudowany z inicjatywy Komitetu Partii, niepoświęcony, z napisem na cokole „Pacem in terris” (pokój na ziemi) – tak samo nazywała się słynna encyklika J23, który miał być symbolem pokoju, a został solą w oku.