Mógłby być patronem wszystkich tych, którym PRAWIE się udało. Gdyby miał twarz.
Konkurent apostoła wybranego w miejsce Judasza, to wyjątkowo tajemnicza postać. Maciej Apostoł – jeden z najpopularniejszych świętych, zwłaszcza wśród chłopstwa, onegdaj poszukującego imion dla swego męskiego potomstwa, czego Boryna jest najlepszym przykładem – nie został powołany do grona Dwunastu przez Jezusa. Dopiero po Jego wstąpieniu do nieba został do niego włączony drogą losowania. Dzieje Apostolskie piszą, że wybrano dwóch kandydatów. Oprócz Macieja w wyborach startował także Józef, zwany Barsabas z przydomkiem Justus. Niestety – przegrał.
Ów Józef pojawia się tylko w tym jednym miejscu Pisma świętego. Przypuszcza się, że – podobnie jak Maciej – należał do grona 72 uczniów, najpierw wiernie słuchających Jezusa, a następnie wysłanych przezeń po dwóch, by głosili Dobrą Nowinę. Dlaczego ma aż tyle imion? Któż to wie? Ich znaczenie jest ciekawe. Józef – to tyle, co „Bóg da wzrost, dorzuci”. Justus – to łaciński odpowiednik hebrajskiego „sadok”, znaczy tyle, co „sprawiedliwy”, a więc opierający się na prawie albo wypełniający prawo. Wreszcie Barsabas znaczy „syn szabatu”. Być może ów Józik, cieszący się opinią człowieka prawego, urodził się w szabat.
Poza tym nic o nim nie wiemy. Nawet tradycja chrześcijańska, płodna przecież w fakty pozabiblijne, owijająca cukrową watą fantazji niejedną, skromnie wzmiankowaną na kartach Księgi postać, w jego przypadku milczy, jak zamurowana.
Jednak los nie wskazał na niego. Na wizytówce nie napisał sobie: święty Józef Apostoł. Szkoda. Może być patronem wszystkich tych, którym PRAWIE się udało, którym tak niewiele brakowało do sukcesu, szczęścia czy spełnienia marzeń.