Właśnie mija 50 lat od ustanowienia tego święta.
Do kalendarza kościelnego wprowadzono je w maj 1971 roku. Ale tylko w Polsce. Później także w Argentynie. Dopiero od 2018 roku święto Matki Kościoła obchodzi się na całym świecie. Tak zdecydował papież Franciszek.
Do czasów soborowej reformy kalendarza liturgicznego uroczystość tak obchodzona była z oktawą – do następnej niedzieli. Ale reformatorzy powiedzieli – po co? – i znieśli wszystkie tego rodzaju obchody, z wyjątkiem Narodzenia Pańskiego i Wielkanocy. Nawet po Bożym Ciele jest tylko tak oktawa na niby – liturgiści mówią „tak zwana oktawa Bożego Ciała”. Jakoś jeszcze funkcjonuje w naszej rodzimej mentalności z rozpędu.
Skutecznie natomiast pozbyliśmy się poniedziałkowych obchodów drugiego dnia Zielonych Świątek. Pozostały nam tylko te drugie dni w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Tymczasem na Zachodzie poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego jest obchodzony jako święto, włącznie z dniem wolnym od pracy, w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Holandii i Austrii. Taka to, panie, laicyzacja u nich.
Sam tytuł „Matki Kościoła” wprowadzili do liturgii i tradycji biskupi polscy. Podczas trwania Soboru Watykańskiego II – w 1962 roku – kardynał Wyszyński położył na papieskim biurku pismo podpisane przez wszystkich biskupów polskich, domagające się ogłoszenia tego tytułu w Kościele. Papież się zgodził. Nauczanie o Matce Bożej nie doczekało się jakiegoś osobnego opracowania przez Sobór, ale znalazło się w treści Konstytucji Dogmatycznej o Kościele.
W roku 1980 podczas audiencji jakiś młodzieniec zapytała Jana Pawła II, dlaczego na Placu Świętego Piotr nie ma nigdzie wizerunku Matki Bożej. Papież się tym trochę przejął i zlecił wykonanie mozaiki – kopii obrazu Matki Kościoła, który znajduje się w Bazylice Świętego Piotra. Mozaikę zaprojektowali i wykonali ludzie z Opus Dei (hiszpański architekt Javier Cotello). Umieszczono ją w niepotrzebny – bo zaraz obok jest następne – oknie Pałacu Apostolskiego, zwróconym w stronę wiernych, znajdujących się na placu. Jan Paweł II poświęcił ją 8 grudnia (na Niepokalane Poczęcie) 1981 roku, trochę także jako podziękowanie za wyjście cało z zamachu.
Na początku lat 90. Jan Paweł II uznał, że fajnie by było mieć w Watykanie kogoś, kto się modli. Wyremontowano więc dawne koszary gwardii szwajcarskiej, wcześniej rezydencję Leona XIII. Zrobiono cele zakonne i kaplicę oraz wszystko, co potrzeba, żeby zamieszkały tutaj i rozpoczęły nieustającą modlitwę klauzurowe zakonnice – czyli siostry, które żyją w zamknięciu, bez kontaktu z ludźmi z zewnątrz, a ich jedynym zadaniem jest modlitwa. Ustalono, że załogę zapewnią kolejne zakony kontemplacyjne, zmieniające się co pięć lat. Były więc tutaj klaryski, karmelitanki bose, benedyktynki i wizytki. Tych zgromadzeń jest sporo i wszystkie chciały się dopchać, więc pod koniec pierwszej dekady XXI wieku kadencję skrócono do trzech lat. Ten remont w latach 90. nie wypadł najlepiej, więc dawne koszary chłopaków w mundurach jak piżamy znów zdobyły ekipy budowlane. Tym razem część obiektu przystosowały także na poczet mieszkania papieża-emeryta Benedykta XVI, który ostatnie lata życia postanowił spędzić w oderwaniu od świata, ciszy i modlitwie. I właśnie ten klasztor sióstr kontemplacyjnych i zarazem papieski dom emeryta nazywa się „Mater Ecclesiae” czyli Matka Kościoła.