Przekora

Swoich krytyków Jezus przyrównuje do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie płakaliście”.

Dzieci w tamtych czasach bawią się na rynku – placu osady, wokół którego rozsiadły się ich domy. Bawią się naśladując dorosłych. Wzorują się na dwóch pochodach przemierzających rynek. Bawią sie więc w orszak weselny z przygrywaniem i tańcem albo w kondukt pogrzebowy z badaniem i płaczem. Bywa, że jedni chcą się bawić na wesoło a inne dzieci – przekornie – na smutno. Jezus jest świetnym obserwatorem i uroczo wykorzystuje w polemice z krytyką.

Konkretnie zaś piętnuje „niedocenioną” wadę przekory – miłośniczkę owoców zakazanych. Przekora oznacza „nie, bo nie” – sprzeciw bez powodu, wbrew zdrowemu rozsądkowi, czasem nawet na własną szkodę i zgubę – byle tylko się@ sprzeciwić. Nawet jesli ci dadzą zeszyt w linie, ty i tak będziesz pisać w poprzek.

To nie pycha leży u początku grzechu, ale przekora. Z przekory człowiek w raju zjadł owoc zakazany, przecież nie z głodu.

Czasem kiedy chcesz, żeby ktoś coś zrobił, nie każ mu ani nie proś, tylko zabroń tego. A zrobi. Potęga przekory.