Wujkowa Biblia

Polski, katolicki przekład Pisma Świętego urodził się w niemal piekielnych mękach.

426 lat temu opuściła drukarnię Biblia, którą z łaciny na język polski przełożył ks. Jakub Wujek. Translator niestety nie dożył tej chwili. Zmarł dwa lata wcześnie. Poniekąd – trudno się dziwić.

Połowa XVI wieku. Protestanci szykują się do wydania polskiego przekładu Biblii. Katolicy w pośpiechu ruszają, by przygotować swoje. Nie wiadomo, kto go dokonuje. Redakcją zajmuje się ks. Jan Nicz. Jako iż pracuje we Lwowie, nazywa siebie Leopolitą (lwowianinem). Katolicka biblia ukazuje się dwa lata przed protestancką Biblią brzeską (1561). Ale – co nagle, to po diable – ma swoje mankamenty językowe: niedokładności, czechizmy, germanizmy itp. (choć Miłosz będzie bronił tego przekładu).

Niespełna ćwierć wieku później jezuici biorą się za nowy przekład. Pracę powierzają ks. Jakubowi Wujkowi. Ów cieszy się opinią wprawnego władcy pióra. Ma na swoim koncie kazania i postylle – katolickie komentarze biblijne (w konkurencji do protestanckich, Rejowych). W 1591 jest gotowy przekład Nowego Testamentu. Ale nie może się ukazać, bo pojawia się donos, że jest nieścisły i nie spełnia jakichś tam warunków. Kolejny prowincjał jezuitów powołuje specjalną komisję. Ale jej członków śmiertelnie dziesiątkuje epidemia, więc werdykt odsuwa się w czasie. Wujek nieprzerwanie pracuje. Ale kiedy Stary Testament jest już prawie przetłumaczony, znów pojawiają się zarzuty i donosy, dotyczące wierności przekładu. Głównym oskarżycielem jest wileński profesor teologii Grodzicki. Śle monity do prowincjała i nawet samego generała jezuitów. Przy tym słychać plotki, że Grodzickiemu nie chodzi o meritum, ale zazdrość nim powoduje, że Najwyższy poskąpił jemu samemu talentu literackiego, a Wujka obdarzył nim w dwójnasób. Krótko mówiąc – polskie piekiełko.

Wujek nie siedzi za biurkiem w zaciszu gabinetu. Prace nad tłumaczeniem łączy z posługą kapłańską w Siedmiogrodzie i w Krakowie, a po drodze staje przed komisją cenzorską w samym Rzymie (w czasach, gdy nie ma kolei, dróg i samolotów). Przekład kończy latem 1596 roku. Komisje teologiczne wciąż dyskutują nad jego poprawnością, smagane skargami i donosami środowiska. Nie wiadomo z jakiej przyczyny – choroba, zmęczenie? – rok później Wujek umiera w wieku 56 lat. Dopiero po jego śmierci komisja cenzorska wydaje pozytywny werdykt i pozwala na druk przekładu, którego Kościół w Polsce będzie używał przez kolejne z górą trzysta lat. Pierwsze egzemplarze Wujkowej Biblii opuszczają drukarnię 25 sierpnia 1599 roku.

Radość i duma miesza się z niesmakiem: przykład i przekład księdza Jakuba Wujka są niezbitym dowodem na to, że nad Wisłą można przecierpieć głód, chłód i chorobę, tylko czyjegoś talentu, chęci do pracy i sukcesu spokojnie przeżyć nie można, a donos i oskarżenie pozostają groźniejszym orężem niż wymykający się spod kontroli ruski dron.