W sprawie pośpiechu raczej wszyscy są na NIE.
– Śpiesz się powoli – mówią. – Gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy i co nagle, to po diable. Pośpiech zabija i uwłacza mądrości. Pośpiech jest wynalazkiem szatana – stawia kropkę nad „i” Mahomet.
Tylko Ewangelia zdaje się chwalić pośpiech, gdy pisze o Matce Jezusa, która dowiedziawszy się, że jej nieco podstarzała już krewna Elżbieta jest w szóstym miesiącu ciąży, udaje się do niej z pośpiechem.
Tak gładko się o tym mówi – „Nawiedzenie”. W gruncie rzeczy chodzi o ultramaraton na dystansie 140 kilometrów, jakie dzielą Nazaret i Ain Karem w Górach Judzkich: bez zaplecza, zajazdów, barów przydrożnych, z wodą czerpaną u studni, garścią daktyli i skibką chleba w tobołku.
Patrzę na scenę Nawiedzenia i myślę: przecież ta Ela Ci nie ucieknie, Miriam, przecież zdążysz, dlaczego więc idziesz z pośpiechem? A ona uśmiecha się w moją stronę:
– Czasami człowiek śpieszy się nie po to, żeby ZDĄŻYĆ, ale żeby się mniej SPÓŹNIĆ…