…czyli prawdziwy człowiek.
Jezus po zmartwychwstaniu wkraczający do Wieczernika mimo zamkniętych drzwi, uspokaja apostołów przerażonych, że oto widzą ducha: dotknijcie się Mnie i przekonajcie, duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam.
Dopóki ciało i kości trzymają się razem, człowiek żyje. Po śmierci ciało w proch się obraca. Pozostają same kości. W czasach Jezusa zbiera się je w dzbany – ossuaria – i umieszcza u wejścia do grobu, w którym można znów dokonać pochówku. Dlatego o Jezusie mówi Ewangelia, że spoczął w grobie, w którym nikt wcześniej nie był pogrzebany (Łk 23,53). U Ezechiela jest wizja zmartwychwstania: kości łączą się z sobą, okrywają ciałem a duch je ożywia (Ez 37). Dlatego kości są symbolicznie synonimem człowieka, znakiem jego tożsamości.
Zestawienie ciała i kości oznacza w Biblii nie tylko życie, ale także bliskość i więzy krwi. Adam, gdy Najwyższy stawia obok niego kobietę, którą uczynił z jego boku, mówi: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! (Rdz 2,23). Laban mówi do Jakuba: Przecież jesteś moją kością i ciałem (Rdz 29,14). Król Dawid redaguje posłanie: Jesteście braćmi moimi, kośćmi i ciałem moim (2 Sm 19,13). Kiedy więc Zmartwychwstały wspomina uczniom o ciele i kościach, nie tylko udowadnia, że żyje, ale poniekąd sugeruje pokrewieństwo z nimi. Stał się przecież podobny do ludzi (Flp 2,7).
Trzeba jeszcze wspomnieć i ten szczegół, iż podobnie jak w przypadku baranka przygotowywanego na paschalną kolację kości Jezusa nie zostały złamane, w przeciwieństwie do złoczyńców ukrzyżowanych obok, którym dla przyspieszenia zgonu połamano golenie.
Człowiek rodzi się z jednym sercem, żołądkiem, mózgiem i pęcherzem, ma parę oczu, rąk, nóg, płuc. I to się nie zmienia, o ile nie dojdzie do wypadku lub choroby. Z kośćmi jest inaczej. Po urodzeniu mamy ich 270. Ich liczba rośnie i jako nastolatki mamy ich 355. Koło dwudziestki liczba naszych kości stabilizuje się wreszcie na poziomie 206. Kości przeciętnego mężczyzny ważą 12, a kobiety 10 kilogramów.
I jeszcze jedna sprawa, ciekawa w kontekście zmartwychwstania: kości się regenerują. Potrafią to również wątroba i skóra. Kości jednak robią to najsprawniej. To trochę tak, jakby kości pierwsze były gotowe zmartwychwstać.