Michał i Jerzy pokonali smoki po męsku – czyli siłą. Święta Małgorzata obłaskawiła smoka znakiem krzyża. A święta Marta?
Biblijne skojarzenia św. Marty z Marią i Łazarzem oraz rodzina Betanią – to zaledwie jedna strona Marcinego medalu. Jest też druga.
Ukamienowanie św. Szczepana rozpoczęło falę prześladowań uczniów Chrystusa w Jerozolimie i okolicy. Działania eksterminacyjne nie ominęły Łazarza oraz jego sióstr – Marty i Marii. Całą trójkę wsadzono na dziurawą, pozbawioną żagla oraz wioseł łódź i zepchnięto w odmęty Morza Śródziemnego, w których kompania miała znaleźć śmierć. Tymczasem łódź bezpiecznie dodryfowała do południowych wybrzeży Galii. Rodzeństwo osiadło w Prowansji, głosząc Dobrą Nowinę. Jakoś niebawem okazało się, że mieszkańcom daje się we znaki smok zwany La Tarasque. Ma ciało rybio-bycze, głowę lwa, sześć łap, skrzydła i siłę dwunastu niedźwiedzi. Tarasek nie tylko groźnie wyglądał ale też osobliwie się odżywia, mianowicie ludzkim mięsem. Marta, która wśród rodzeństwa prym wiodła, zyskała sobie taki mir i uznanie u miejscowych, że ci właśnie do niej przyszli z płaczem: ratuj, szlachetna pani, od smoka, którego brzuch staje się coraz bardziej tęgi kosztem tego, że nasza populacja się kurczy.
Marta najspokojniej w świecie wzięła naczynie z wodą święconą. Stanęła przed Taraskiem, który akurat zaczął konsumpcję kolejnego Prowansalczyka, już go w gębie memłając, a od głowy zaczął tak iż chłopu tylko nogi ze smoczego pyska wystawały wierzgając. Marta pokropiła bestię wodą święconą, smok nieszczęśliwca wypluł – na oślinieniu jedynie się szczęśliwie skończyło. Następnie Marta pasek od sukni rozwiązała, Taraskowi na szyję zarzuciła, obrożę ze wstążki czynią, na której odtąd zaczęła Taraska niczym Jerzy Waldorff jamnika na spacer wodzić.
Opowieść o Marcie uprawiającej smoczą behawiorystykę pomieścił bł. Jakub de Voragine w swojej „Złotej Legendzie”. I nie wiadomo, czy legenda ta jest bardziej symbolem zwycięstwa Chrystusa – Wody Życia – nad szatanem czy też obrazem tego, jak niewiasta czarem swojej kobiecości największego nawet brutala okiełznać potrafi – a nie jak Michał i Jerzy dzidą na wylot i po sprawie. Faktem jest, że do dziś w prowansalskim Tarascon (miejscowość zawdzięcza swoją nazwę smokowi Taraskowi) w czerwcu – a w innych miejscowościach na koniec lipca – organizuje się procesję, w której wybrana dziewczyna z kociołkiem wody święconej na pasku bestię smoczą po ulicach wodzi, w otoczeniu barwnie ubranych Kawalerów Świętej Marty, ku uciesze gawiedzi. Tak też druga strona medalu Marty świętej się przedstawia.
Zacnym Paniom Martom życzę: niech w wierze kiełzno znajdą na wszelkie niebezpieczeństwa i złości świata tego – wszystkiego najlepszego!