Wszystko się zmienia. 90 lat temu w Rzeczpospolitej wybuchł przemysł cukrowniczy.
Zaczęto popularyzować białe kryształki jako źródło zdrowia. Matko, daj dziecku cukier! – namawiały uliczne afisze. A Melchior Wańkowicz wymyślił slogan „cukier krzepi”, za co dostał od monopolu cukrowego honorarium w wysokości 5000 ówczesnych złotych. Dziś o cukrze mówi się, że to biała śmierć a na sklepowych półkach odbywa się nieustanny protest napojów, których etykiety skandują „zero cukru!”.
Nastały czasy, gdy – jeśli coś smakuje człowiekowi albo się podoba – to zaraz się okazuje, że to niezdrowe albo grzech. I jak tu żyć, jak żyć?
Jezus mówi: przyjdźcie do Mnie, a ja was pokrzepię (Mt 11,28 – dosłownie „dam wam odpocznienie”, ale tak właśnie przetłumaczono słowo „anapauso” na język polski). Krzepić znaczy to samo, co dać siłę, tężyznę. Krzepnięcie i tężenie jest przeciwieństwem zmiękczenia, upłynnienia, topnienia. Płynna krew zastyga, krzepnie. Ciekła galaretka – tężeje. Jezus gdy mówi – pokrzepię – obiecuje: sprawię, że się wzmocnicie, stężejecie, będziecie mieć siłę, nie będziecie ropaćkani, przelewający się, będziecie mieć solidny kręgosłup i określony kształt, a nie tak jak budyń czy ciepłe kluchy. Tak żyć, tak żyć!