Jacuś

Dziś – 15 lipca 2024 – są 170 urodziny Jacka Malczewskiego.

Nie będę pisał jego CV. Każdy może wszędzie znaleźć. Dobędę tylko kilka perełek o poecie barw i rycerzu polskiego malarstwa.

Namalował coś około 2000 obrazów, w tym 150 autoportretów (nie licząc szkiców). Malował siebie nie tyle jako „siebie”, ale na przykład chętnie dawał swoją twarz… Jezusowi (słynne „Emaus”).

Malował z ogromną starannością. Często przemalowywał obrazy, przesuwał postaci, poprawiał. Malowanie pochłaniało go średnio przez 12 godzin dziennie.

Zaryzykowałbym tezę, iż był największym patriotą wśród współczesnych malowników. Przekładał na płótno idee Słowackiego i Norwida. Swoich studentów uczył: malujcie tak, żeby Polska zmartwychwstała.

Domowy nauczyciel – sam Adolf Dygasiński – zaszczepił w nim ciekawość tematów rustykalnych: aniołów, boginek, chłopstwa, dzieci… Zaś na głębię wiary wywiódł go ojciec oraz jego siostra – ciotka Wanda Malczewska – zapomniana dziś mistyczka, przyrównywana do Katarzyny Emmerich (ślimaczy się jej proces beatyfikacyjny). Całe życie się modliła, żeby Jacuś nieprzyzwoitych rzeczy nie malował. W pewnym stopniu jej się nawet udało.

Jacek Malczewski: Święty Franciszek (autoportret w habicie).

Nie był człowiekiem ani malarzem zanadto religijnym. Ale miał swoje zdanie o sztuce religijnej. Już wówczas zarzucał jej, że szuka siebie, zamiast szukać Boga i oczekuje, że przed nią będą klękać, zamiast sprawiać, że ludzie widząc ją przed Bogiem zegną kolana.

Kolegował się Adamem Chmielowskim. Gdy ten porzucił pędzle i paletę i przyjął tercjarską zgrzebną szatę oraz imię Brata Alberta, przyszedł Malczewski do niego i poprosił, żeby go przyjąć w szeregi albertynów. Chmielowski uśmiał się serdecznie: Jacuś, ale ty nie chcesz żyć pobożnie, ty jesteś tylko takim estetą, który chce po śmierci ładnie w trumnie wyglądać w brązowym habicie…

Słowo stało się ciałem. Raz wziął się Jacuś za malowanie świętego Franciszka z Asyżu. Namalował go – tak, zgadliście – jako autoportret. Sprawił sobie brązowy habit i sam sobie w nim pozował. Po namalowaniu habit franciszkański schował. W testamencie napisał, że mają go w tym habicie pochować, co też się stało. Ładnie musiał Jacuś w trumnie wyglądać…

A zmarł 95 lat temu. W ostatnich latach stracił władzę w dłoniach i wzrok. Dopiero niedługo przed śmiercią przystąpił do… bierzmowania. Ciotka Wanda czuwała nad bratankiem z wysokości nieba do ostatniego tchnienia.