Klatka

Najcięższe kajdany są nie te z żelaza, ale z papieru kancelaryjnego…

Babcia sprezentowała Januszkowi na Gwiazdkę klatkę z parką papużek falistych. Obiecała, że na wiosnę zabierze Januszka do parku i pokaże mu inne ptaszki, które tam żyją. Przyszła wiosna – czas spełniania obietnic. Siedzi babcia z Januszkiem na ławce w parku. Wróble się kłócą, gołębie sypią, szpaki żerują, kos skacze z glutem uduszonej dżdżownicy w dziobie bo młode musi wykarmić.
– I jak ci się Januszku te ptaszki podobają? Inne niż twoje papużki?
– Inne. I strasznie mi ich żal. Biedne takie. Nawet klatki swojej nie mają…

Opowiedziałem dzisiaj tę historię w kontekście czytanego w Ewangelii zarzutu faryzeuszów, że uczniowie Jezusa w szabat kłosy zrywają i wyłuskane ziarno jedzą. Chcą w ten sposób ich zwykły głód w klatce przepisów wymyślonych przez ludzi uwięzić.

A mój kolega Leszek Franzem Kafką pojechał, że najcięższe kajdany są nie te z żelaza, ale z papieru kancelaryjnego: czyli ustawy, dekrety i zarządzania, które różne instytucje i władze nad dobro i podstawowe potrzeby i oczekiwania ludzkie stawiają.

Ja jeszcze przypomniałem, że szabat jest jedynym świętem, które Pan Bóg wymyślił. Na pomysł innych świąt wpadli ludzie. Sześć dni jest po to, żeby człowiek mógł „mieć „. A szabat jest po to, żeby człowiek „był”. Być można tylko wówczas, kiedy się żyje. A żeby żyć, trzeba jeść. Dlatego wolno zrywać klasy w szabat. Żeby żyć, żeby być. Ale żniwować już nie można. Bo żniwuje się po to, żeby mieć. Od tego jest reszta tygodnia.

[Obrazek z klatką Rene Magritte namalował, obraz nazywa się „Terapeuta”. Cały dzień dzisiaj chodzi za mną.]