Dziś już mało kto pamięta ją pod tym imieniem.
Była Żydówką, która najpierw porzuciła wiarę, a potem przyjęła chrzest w kościele katolickim, a to z tego powodu, że zachwyciła się żywotem świętej Teresy z Awila. Jej życiorys znalazła w domowej bibliotece swoich przyjaciół, którzy byli Ewangelikami. W tej historii brakuje właściwie tylko muzułmanów. Zamiast nich pojawiają się – niestety – Niemcy. Edytka przyjęła chrzest tak bardzo i tak serio, że kazała się zamknąć za bramą klasztoru i ubrać w habit karmelitański. Pan Bóg podarował jej bilet do nieba z przesiadką w Auschwitz-Birkenau, gdzie odebrano jej życie za pomocą gazu. I to dlatego, ponieważ ktoś stwierdził, że habit – habitem, klasztor – klasztorem, chrzest – chrztem a ona przecież Żydówka jest z urodzenia. I nie ma miejsca dla takich jak ona na świecie, którego pilnują niebieskoocy blond-chłopcy w zgniłozielonych mundurach ściśniętych z pasami, na których klamrach błyszczy niezachwiane przekonanie: „Gott mit Uns”.
Co roku przy okazji obchodów ku jej czci odkrywam w niej coś nowego. Dziś znów przerzuciłem Edytkowe dossier w moich notatkach. I natrafiłem na zdanie, że oto nieznośną jest świadomość, że ktoś cierpi, a my nie jesteśmy w stanie mu pomóc i że to jest trudniejsze, niż cierpieć samemu.
Przypomniało mi się, w jaki sposób Anglicy karali nieposłusznych Hindusów. Kazali mianowicie ojcu i synowi stanąć naprzeciw siebie, wręcz się przytulić. I tak stojących wiązali ciasno sznurem od pasa wzwyż. A potem zaczynali chłostać ojca po plecach. Bity próbował się odwrócić, by uniknąć ciosów. Ale wówczas razy spadały na plecy jego syna. Więc ojciec znów się odwracał i przyjmował ciosy, dopóki instynkt samozachowawczy nie wziął góry nad miłością ojcowską. Okazuje się, że przeciwko człowiekowi można wykorzystać wszystko, nawet ten fakt, że cierpienie kogoś bliskiego, któremu nie potrafimy ulżyć czy zapobiec, bywa bardziej nieznośne niż cierpienie własne.
Pewnie na skutek takich przemyśleń Edytka ułożyła modlitwę za cierpiących. Wrzucam ją. Może się komuś przyda:
+ Pobłogosław, Panie, cierpiących, złamanych na duchu, pobłogosław ciężką samotność ludzi i brak spoczynku, i to cierpienie, o którym nie mówi się nikomu.
+ Pobłogosław nędzę i niedolę ludzi, którzy teraz właśnie umierają. Daj im, mój Boże, dobry koniec życia.
+ Pobłogosław także serca pełne goryczy. Daj ulgę cierpiącym, naucz zapomnienia i zgody tych, których Ty pozbawiłeś tego, co im było najdroższe. Nie pozostawiaj nikomu całej ziemi w smutku i goryczy. Niech gdzieś zabłyśnie promyk nadziei, radości…
+ Pobłogosław, Panie, tych, którzy są w radości, i miej ich w swojej pieczy”.