Był sobie raz wioskowy głupek. Mimo znikomego ajkju wszyscy go lubili i nieustannie pocieszali: nie martw się, głupi ma zawsze szczęście. Nie dowierzając w kwestii owego szczęścia, postanowił przekonać się o nim osobiście. W tym celu wspiął się na najwyższą we wsi lipę i skoczył w przekonaniu, że mu się poszczęści i wyjdzie z tego bez szwanku. Siedząc w cieniu lipy powoli oprzytomniał, spojrzał na złamaną lewą nogę i pomyślał: wiedziałem, że jednak nie jestem aż tak głupi. Następnie zatrzymał wzrok na połamanej prawej nodze i uśmiechnął się mimo bólu: nie przypuszczałem, że jestem aż tak mądry…