Fajna robota: cały dzień trwać w bezruchu i udawać gałązkę. Niejeden pozazdrościłby patyczakom beztroskiego życia.
I dość taniego, bo do urządzenia wykwintnej uczty wystarczy liść maliny, jeżyny, bluszczu albo trzykrotki.
Najpierw są dwumilimetrowe jajeczka. Z nich wylęgają się nieco większe, bardzo ruchliwe larwy. A dorosłe dziewczyny osiągają długość kilkunastu centymetrów.
Dziewczyny – bo chłopaki wylęgają się w jednym na tysiąc przypadków. Ktoś spyta, jak oni ogarną tyle dziewczyn? Nie ogarną. Nie muszą. Patyczaki rozmnażają się partenogenetycznie (dzieworódczo) – to znaczy dziewczyna składa jajka i po sprawie. „Seksmisja” w realu. Chłopaki są niepotrzebną pomyłką.
Dorosłe – jak widzę w hodowli mojej mamy – wykazują angielski temperament. Dwiema parami odnóży uczepiają się ściany lub sufitu. Trzecią parę nóg wyciągają przed siebie. I tak trwają nieustannie, z małą przerwą na żarcie. Listki objadają systematycznie, wygrywając regularne półkola.
Rosną w zasadzie całe, z wyjątkiem skóry. Tę zrzucają od czasu do czasu, niczym węże. Albo jak damy, którym znudziła się suknia wieczorowa.
Uprawiają… nie, to nie joga. To mimikra: upodobnienie do otoczenia. Nawet w przezroczystym insektarium mojej mamy trudno się czasem połapać who is who: gałązka czy robak? Kiedy mimo wszystko znajdzie się jakiś spryciarz, który wypatrzy patyczaki i będzie ją chciał upolować, pewnie uczepi się długachnej którejś nogi. Patyczaczyca ruszy wtedy z kopyta – a w razie konieczności potrafi jednak nabrać tempa. Zaś złapaną przes agresora kończynę… odrzuci. Niech ja sobie łajza zeżre. Do tego odrzucenia użyje specjalnej pary mięśni, którą ma w „biodrze” specjalnie tylko w tym celu.
Ojej, szkoda robaczka. Spokojnie. Nie szkoda. Noga odrosnie. Po dwóch następnych wylinkach czyli zmianach skórnej kreacji.
Moja mama wróciła do starej pasji: hoduje te okrąglaki, ogląda przez lupę, karmi badylami. Wspomina, jak w dawnych czasach panieńskich, w mieszkaniu w Oświęcimiu na Olszewskiego, siedziało to robactwo na ścianach i firankach. A ja się głupio upieram teraz przy tym przezroczystym pudełku. Po kim ja mam ten upór, pyta.