Od niepamiętnych czasów ten kolor kojarzono ze strachem i zdradą.
Giotto na freskach w padewskiej kaplicy Scrovegnich ubiera Judasza w żółte szaty. W Hiszpanie w takie szaty ubierał się czyniący wyroki śmierci kat. We Francji na żółto malowano drzwi domów, w których mieszkali przestępcy. Żółć – jako jeden z płynów cielesnych, zwany dawniej „humorami” – odpowiadała w powszechnym mniemaniu za złośliwość i zrzędliwość oraz fałsz i tchórzostwo.
Być może tymi skojarzeniami kierował się król Francji – święty Ludwik IX, który gdzieś w połowie XIII wieku nakazał Żydom noszenie żółtych, spiczastych kapeluszy, a później także żółtych łat naszytych na ubranie. Kilka lat później to samo zrobił król Anglii Edward I. W ich ślady, wcześniej lub później, poszła spora część europejskich władców.
Najbardziej dramatyczne skojarzenia w tym względzie budzą zarządzenia niemieckie na ziemiach polskich w 1939 roku. Już we wrześniu na terenach włączonych do Rzeszy nakazano naszywanie żółtych gwiazd wszystkim Żydom powyżej 10. roku życia – na lewej piersi i na prawej łopatce (wyjątek stanowił Górny Śląsk, gdzie Żydzi mieli nosić niebieskie gwiazdy). Pod koniec listopada podobne zarządzenia wydał Frank dla Generalnego Gubernatorstwa – żółte gwiazdy miały być umieszczone na białych opaskach. Analogiczne rozporządzenia Niemcy wprowadzili na pozostałych terenach okupowanych. Ten rodzaj napiętnowania był wstępem do eksterminacji.
Jest taki ciekawy obraz szwedzkiego Matejki – Carla Gustafa Hellqvista „Waldemar Atterdag odbiera okup miasta Visby”, nawiązujący do praktyki piętnowania żółcią. Waldemar IV Atterdag (dosłownie znaczy to „Do-jutrek”) zwany również Odnowicielem sprzedał Estonię Krzyżakom, a następnie sprzymierzył się przeciwko nim z naszym Kazimierzem Wielkim (spotkali się w Łowiczu). Dbając o ojczystą Danię w lipcu 1361 z trzema tysiącami najemników niemieckich ruszył na podbój Gotlandii. Wyspę bezskutecznie próbowało obronić chłopskie ruszenie pospolite, które padło i z tego powodu, że swoje bramy zamknęło przed nim miasto Visby. Waldek wytłukłszy chłopów stanął w Visby i postawił sprawę jasno: jeżeli w ciągu trzech dni trzy kadzie piwne nie zostaną wypełnione złotem, srebrem i jakimikolwiek innymi kosztownościami, on i jego najemnicy puszczą Visby z dymem, który uwędzi trupy jego mieszkańców. Visbianie ruszyli więc swoje lokaty i oszczędności i zaczęli napełniać piwne kadzie wszelkimi dobrami. Waldemar osobiście doglądał składanie okupu, co też Hellqvist pięknie odmalował na swoim płótnie.
Na pierwszym planie z prawej widać właśnie żydowskiego kupca – w szpiczastej, żółtej czapce i w żółtym szaliku, który z tajemniczą szkatułką w ręku spieszy wypełnić ultimatum najeźdźcy. Za jego plecami jakiś mnich w szarym habicie opróżnia do już niemal pełnej kadzi zawartość kościelnej tacy. Ich postaci, podobnie jak pozostali, wydają się być jedynie tłem do jaśniejącej pośrodku matki z dzieckiem na ręku, która – niczym Madonna – wznosi wzrok, jakby błagała Niebiosa o litość nad niedolą mieszkańców.