Anegdota przy niedzielnej Ewangelii, w której Jezus posyła uczniów „jak owce między wilki”.
Czasy stalinowskie. Wycieczka dygnitarzy z Moskwy zwiedza Polskę z przewodnikiem. W Krakowie idą na Wawel. Upierają się, żeby wejść do katedry. Robi się trochę niezręcznie: jak ich oprowadzić po świątyni, żeby słowem nie wspomnieć o Panu Bogu? Bo przecież nie wypada. Przewodnik robi, co może. W końcu, kiedy w ambicie stają przed Krycyfiksem Królowej Jadwigi, oprowadzający mówi:
– A to jest tak zwany Jezus Chrystus…
To tak przy niedzielnej Ewangelii, w której Jezus posyła uczniów „jak owce między wilki” – w każdej sytuacji człowiek próbuje się znaleźć, jak imię najlepiej.