Biblijne strusie


Chodzę dziś dumny. Prorok Izajasz o mnie pisze.

– Sławić Mnie będą zwierzęta polne, szakale i strusie, gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój lud wybrany – słyszymy w niedzielnym czytaniu z proroka Izajasza (Iz 43,16-21). Jako iż – ze względu na audiopodobieństwo do tytułowego bohatera jednej z Disneyowskich kreskówek – czuję pewien sentyment do tego gatunku nielotów, zapraszam na spojrzenie na strusia przez pryzmat Biblii.

🐣 W Biblii struś występuje dziewięć razy. Najpierw Księga Powtórzonego Prawa uważa jego mięso za niekoszerne i tym samym zabrania je spożywać (Pwt 15,14). Następnie rzykrotnie strusia wspomina Izajasz, jako mieszkańca odludzi i pustkowi (rozdziały: 13, 34 i 43). Jeremiasz i Micheasz wymieniają strusia jeden raz (Jr 50 i Mi 1).

🐣 Trzykrotnie o strusiu mówi również Hiob (Hi 30 i 39). W pewnym miejscu nawet przedstawia dość dokładny opis obyczajów ptaszyska:
– Jaja swe rzuca na ziemię, ogrzewa je w piasku, zapomina, że można je zdeptać lub zniszczą je dzikie zwierzęta. Swe dzieci traktuje jak obce, próżny to dla niego trud – jest bez stada. Mądrości Bóg go pozbawił, rozsądku mu nie udzielił. Za to, gdy w góry cwałuje, śmieje się z konia i jeźdźca (Hi 39,14-18).

🐣 W Hiobowym opisie struś nie wypada zatem najlepiej. Ale Pliniusz, podobnie jak reszta starożytnych obserwatorów podobnie negatywnie ocenia sympatycznego brzydala, może jedynie poza faktem, iż potrafi zjeść i strawić wszystko, nawet kamienie. Jest w tym ziarno prawdy, gdyż – podobnie jak nasze kury – strusie są w zasadzie wszystkożerne, zębów bidne nie mają, więc rozdrabnianiem spożywanego paskudztwa zajmują się w żołądku kamienie, które te ptaszki także łykają. A co do potomstwa i zagrzebywania jajek w gorącym piachu… Cóż, strusie faktycznie tak robią.

Pierro della Francesca: Madonna w Świątyni (ok. 1474).

🐣 Tym niemniej ze względu na jajka strusie zajmują dość poczesne miejsce w symbolice chrześcijańskiej. W chrześcijaństwie wschodnim stały się one znakiem Zmartwychwstania. My zaś, na Zachodzie, łączyliśmy strusie jaja z Wcieleniem Syna Bożego i Dziewiczym Macierzyństwem Maryi. W takim znaczeniu Piotrek della Francesca malował je nad głową Najświętszej Panienki (Ołtarz Montefeltro się to nazywa): Madonna jest muszlą, która w dziewiczy sposób wydała na świat Tego, który zmartwychwstanie – jak ze strusiego jajka wychodzi pisklę, niby zapomniane przez rodziców, a przecież Jezus na krzyżu będzie wołał: Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mk 15,34).

🐣 Pożywką do symbolicznego traktowania strusia były także jego pióra. Ze względu na swą okazałość kojarzone były z władzą królewską. Gorzej miały się skrzydła. Bo struś ma skrzydła. I nawet lubi sobie nimi pomachać. Ale za Chiny nie poleci. Więc upatrywano w nich najpierw symbol faryzeizmu: że to niby na pokaz, żeby zachwycić, pokazać się, a z latania i tak nici. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa widziano w skrzydłach stróża obraz narodu Izraela: że podobnie, jak struś skrzydłami macha a nie leci, tak i Izrael wydał Jezusa i Apostołów, ale sam nie dał się porwać Ewangelii.

🐣 W przeciwieństwie do Izraelitów Arabowie lubią strusie. To znaczy lubią strusie jeść – nie tylko jaja, ale i mięsko. I lubią przyozdobić sobie to i owo ich piórami. A w ogóle uważają, że strusie są głupie, że są potomkami wielbłądów i prawdziwych ptaków, co potrafią latać oraz że postać strusia przybierają dżinny – powstałe z ognia złe duchy, które zamieszkują pustynie. Podobno po hebrajsku „struś”, to „jaen” albo „be jeana”, co tłumaczy się dosłownie, jako „córka pustkowia”. Po arabsku jest inaczej: „na’am”.

🐣 A w filmie Disneya pierwowzorem Pędziwiatra bynajmniej nie był struś, ale kukawka kalifornijska, która jednak w Biblii nie występuje. Nie mam o to żalu. W sumie nie wyobrażam sobie, że mógłbym się nazywać Kukawka albo Kukawka-Kalifornijski. A po łacinie Geococcyx Californianus czyli – po amerykańsku – Greater Roadrunner).