14 marca w Ameryce zapisują jako 3.14. Stąd za Oceanem wpadli jakiś czas temu na pomysł, by w tym dniu obchodzić Dzień Liczby π (3,141592 itd.). Bohaterkę dzisiejszego dnia można znaleźć… w Biblii.
Otwieramy Pierwszą Księgę Królewską, rozdział 7. Jest tam opis, jak król Salomon buduje świątynię w Jerozolimie. Taaa, król Salomon. Gość po prostu zatrudnił kogo trzeba, a sam jedynie pokazywał palcem, co jest do zrobienia. Szlomo z Tyru – fenickiego miasta portowego (dziś w Libanie) sprowadził niejakiego Hirama. Hirek zasadniczo odlewał robotę. Odlewał w brązie: jakieś podstawy, świeczniki, kolumny. I sporej wielkości miednicę, ze względu na gabaryty zwaną „morzem”. Miała służyć do rytualnych obmyć. Miednica stała na stojaku w kształcie 12 wołów (miał chłop wenę). I – jak to miednica – była okrągła. Miała 10 łokci średnicy i 30 łokci obwodu (1 Krl 7,23). Wiadomo, że liczba π wyraża stosunek obwodu do średnicy. A więc w ujęciu biblijnym π wynosi… 3.
Trzy! Trochę słabo. Tak, bo musimy wziąć pod uwagę, że mogło być tak, iż obwód tej miski mierzono po zewnętrznej, a średnicę po wewnętrznej – wiadomo, miednica z powietrza nie jest, swoją grubość ma. A ta grubość to… szerokość dłoni (1 Krl 7,26). Ile to jest w centymetrach? Tak zbyt dokładnie nie wiemy. Łokieć szacuje się na czterdzieści parę centymetrów. A dłoń? Oni w biblii mieli takie miary:
– palec
– dłoń = 4 palce (kciuk się nie liczył)
– piędź = 3 dłonie
– łokieć = 2 piędzi = 6 dłoni.
Jeżeli średnica wynosiła 10 łokci i jeśli odejmiemy dwie dłonie, zostanie nam 9 i 4/6 łokcia (9,67 na okrągło licząc). Wówczas π wyniesie 30:9,67 = 3,10. A więc już znacznie lepiej. Pamiętajmy, że do pomiarów nie używamy lasera ani nawet metra, tylko palce: coś uszczypnie, zaswędzi, komar ukąsi, człowiek ruszy trochę dłonią, skurczy palce i pomiar wychodzi w pewnym przybliżeniu. Myślę, że jak na taką „technikę” i tak nie jest źle.
Liczbę π nazwał „π” na początku XVIII wieku taki angielski rachmistrze Wiesiek Jones. On to z greki pożyczył, bo po grecku „perimetron” (pierwsza litera, to właśnie nasze „π”) znaczy „obwód”. Mówi się jeszcze, ale z rzadka, że to „liczba Archimedesa” (tego, co lubił się moczyć w termach), albo „Ludolfina”, od Ludolfa von Ceulena, który określił naszą bohaterkę z dokładnością do 35 miejsc po przecinku.
Amerykanie na dzień liczby π jedzą okrągłe ciasta (zwłaszcza szarlotkę). Bo ciasto – „pie” – tak samo się wymawia po amerykańsku jak π. Więc oni Pi Pi jedzą. W sumie π-zza też jest mile widziana, zwłaszcza przez amatorów włoskiej kuchni. My byśmy im mogli jeszcze nasz π-ernik podrzucić, ale za to trzeba by już zainkasować jakieś konkretne π-eniądze. W Europie – ze względu na zapis dat – jako dzień liczny π próbuje się obejść 22 lipca. Bo π, to tak mnie więcej 22:7. Ale ta praktyka dość słabo wypada, tym bardziej, że są wakacje.
Do wakacji jeszcze daleko, tym niemniej π-ęknego dnia liczby π wszystkim, zwłaszcza matematykom, biblistom oraz – stanowiącym iloczyn tych zbiorów – kabalistom, czyli miłośnikom liczb w Biblii życzę.