29. tydzień zwykły – czwartek 21 października
Łk 12,49-53: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadani wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej”.
Ksiądz kapelan odwiedził drużynę piłkarzy przed meczem.
– Będę się modlił o wasze zwycięstwo – zapewnił.
– Nie trzeba – odpowiedział na to kapitan drużyny. – Jeśli Bóg chce naszego zwycięstwa, księdza modlitwa jest niepotrzebna, a jeśli przegranej – daremna.
– W takim razie wyślijcie na boisko najwyżej połowę drużyny – odpowiedział ksiądz. – Jeśli Bóg chce waszego zwycięstwa dadzą sobie radę z przeciwnikiem, a jeśli przeznaczył wam klęskę – nie poradzi na to nawet pełny, najlepszy skład.
Co ma na myśli Jezus, mówiąc o ogniu, który przyszedł rzucić na ziemie? Gorliwość. Chce, żeby ludziom zależało na tym, o co się modlą i co robią.
Panie, rozpal mnie swym ogniem. Niech nigdy na Tobie ani na nikim nie przestanie mi zależeć.