Podobno faktycznie tak wyglądał, dlatego nazywano go Reprobus (Odrażający).
Był osiłkiem. Za cel życia postawił sobie służbę najpotężniejszemu królowi. Znalazł takiego i służył mu, aż do chwili, gdy przekonał się, że jest ktoś potężniejszy, kogo król się boi – diabeł. Zaczął więc służyć szatanowi. I czynił to, aż do momentu, gdy przekonał się, że ten lęka się Chrystusa. Kiedy jakiś pobożny mnich opowiedział mu o Królu, który żył i umarł na krzyżu dawno temu, Reprobus podjął pokutę, wykorzystując swą siłę do przenoszenia ludzi i towarów na swych potężnych plecach przez bród na rzece Jordan. Aż raz trafił mu się do przeniesienia mały chłopiec. Reprobus zarzucił go sobie śmiało na ramiona i… omal się nie przewrócił, taki był ciężki.
– Dlaczego ty tyle ważysz – wysapał zdumiony.
– Ja jestem Chrystus, któremu pragniesz służyć. Wraz ze mną dźwigasz cały świat.
Kiedy tylko dotarli na drugi brzeg, Pan ochrzcił Reprobusa. Woda chrzcielna odmieniła jego wygląd, przywracając mu dostojną, ludzką twarz. I odtąd nie ma już Reprobusa – Odrażającego, ale jest Krzysztof – Christoforos – ten, który niesie Chrystusa.
Tak słodko ozłoconą legendę, krążącą po chrześcijańskim świecie od IV wieku, podaje Jakub de Voragine. Inni mówią, że Krzysztof był chrześcijańskim męczennikiem. Jeszcze inni, że nie opuszcza przestrzeni legend i podań. Bez względu na fakty – zawsze cieszył się nieustannym szacunkiem nie tylko tych, którym patronuje, ale także podróżujących, a zwłaszcza kierowców wszelkich pojazdów.
Krakowska kamienica na rogu Rynku i ul. Szczepańskiej nazywa się „Pod Krzysztofory” (nie „krzysztoforami”!) od wizerunku św. Krzysztofa. Takich Kamienic w Polszcze znajdziesz więcej, od Kazimierza nad Wisłą poczynając.