Jancio Wodnik

Prawie same mokre historie, z kożuszkiem, jagodami i związkami zawodowymi w tle.

Onegdaj nikt do wody nie wszedł wcześniej, jak na świętego Jana.
– Nie kąp się, póki Jan wody nie ochrzci – utrzymywała odwieczna mądrość.

Jakub, baca w sile wieku, na świętego Jana do potoku kąpać się poszedł. Na brzegu buty zzuł i przyodziewek cały. W samych gaciach ostawszy do wody wszedł. Wrócił do domu smutny i zły:
– Kamizelkę ktoś mi ukradł – żali się żonie. Kamizelka była zacna, z baraniego futra. Minął rok. Jakub znów na świętego Jana poszedł się kąpać. Wrócił rozpromieniony. Kamizelka się znalazła. W zeszłym roku się zagapił i przez pomyłkę kamizelkę zamiast na wierzch, to pod koszulę ubrał…

Jan nie tylko ze względu na chrzest, którym szafował na lewo i prawo tak jest zwany. Ale i z tego powodu, że do dziś chrzcić, a więc kropić wodą obficie lubi.
– Jak się Jaś rozpłacze, Mama nie utuli, to będzie padało do świętej Urszuli – mówi kolejne przysłowie. Wyjaśnijmy: Mama, to matka Maryi, święta Anna, wspominana 26 lipca. Jeśli i ona nie przyniesie ulgi w deszczu, ten ustanie dopiero po 21 października – wówczas czci się świętą Urszulę.

Pięknie splatają się z Janem Chrzcicielem rodzime przysłowia. Jest ich z dwa tuziny albo i więcej. Spora część dotyczy wody w różnej postaci, być może w związku z inklinacjami biblijnego proroka względem wód płynących rzeki Jordan. Inne przysłowie powiada:
– Jak się święty Jan obwieści, takich będzie dni trzydzieści.
W ten sposób prorok Jezusa wieści pogodę na najbliższy miesiąc. I tak będzie zapewne, skoro mówi się także:
– Przed świętym Janem prosić o deszcz potrzeba, a po świętym Janie i nieproszony pada.

Po świętym Janie to i jesień coraz bliżej. I dzień się kurczy, choć zrazu niepozornie:
– Skoro ochrzci wodę Janek, tuli światło swoje dzionek…
Na pociechę lasy borówki, maliny i poziomi rodzić zaczynają, bo przecież:
– Święty Jan – jagód dzban.
Choć z ich zbiorem czekano zazwyczaj do 2 lipca, dawnego święta Nawiedzenia Maryi, zwanego Matką Boską Jagodną. Bo podobno siebie i maleńkiego Jezusa w czas ucieczki do Egiptu Madonna jagodami żywiła, więc przed 2 lipca zrywać ich nie wypadało, żeby Świętej Rodzinie pożywienia nie brakło. Ale to już temat na kolejną opowieść.

Dla miłośników związków zawodowych jeszcze jedna ciekawostka na koniec.
– Na święty Jan każdy sobie pan – mówiono niegdyś. Bo 24 czerwca parobcy najmowali się do pracy. Na bezrobocie raczej narzekać nie można było. A w czas deficytu rąk do pracy to parobek mógł stawiać warunki i wybierać spośród licznych ofert korzystniejszą. Parobków najmowano do zimowej młocki w stodole na klepisku na święty Szczepan, a na święty Jan do prac przy żniwach i wykopkach. Z tych czasów najmu i rozliczeń najemnej roboty pochodzi też określenie „grosz świętojański”.