Zygnunt zadzwonił.
– Teściowa mi się śniła – mówi.
– No i?
– Przyszła we śnie z krokodylem na smyczy. Przerażające: te wyłupiaste ślepia, długie pazury, okropne zębiska…
– O, Boże…
– No – mowi Zygmunt. – A krokodyl wyglądał jeszcze gorzej…

JACEK M. PĘDZIWIATR ● STRONA AUTORSKA