Dzieworództwo i Paschał

Po blisko 40 latach posługi duszpasterskiej został wydalony ze stanu kapłańskiego.

A to przez nieomylność papieża i… pszczoły. Nie jest świętym, ale za to ma miasto, które nosi jego nazwisko.

Ze Śląska
Janek Dzierżoń urodził się na Śląsku – niemieckim, ale w polskiej rodzinie. I swoją polskość zawsze deklarował. Z tego powodu rada miasta Berlin odmówiła ochrzczenia jednej z ulic jego nazwiskiem, bo zbyt polsko brzmiało. Janek urodził się rok przed marszem Napoleona na Rosję.
Polskość nie przeszkadzała mu uczyć się w gimnazjum we Wrocławiu, a później na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie – studiując teologię – słuchał także wykładów z historii, matematyki i astronomii.

Pszczoły
Po przyjęciu święceń kapłańskich zaledwie rok pracował jako wikariusz, a następnie otrzymał urząd proboszcza w Karłowicach koło Brzegu. Gdyby całe życie poświęcił pracy duszpasterskiej, pewnie nikt by o nim dziś nie pamiętał. Ale on tej pracy poświęcił tyle i trzeba było. A całą resztę oddał… pszczołom. Tak, Jan Dzierżoń jest ojcem współczesnego pszczelarstwa. To on wyliczył optymalne odległości między plastrami i rozmiary wszystkich tych rowków i szczelin do „produkcji” kitu pszczelego i propolisu (przepraszam, że tam piszę, ale jestem absolutnym profanem w dziedzinie apiologii). Jeszcze bardziej fascynujące były eksperymenty genetyczne, to znaczy krzyżowanie różnych gatunków pszczół, podczas których Dzierżoń zauważył, że z każdego pszczelego jajeczka wykluwa się nowy owad, niezależnie od jego zapłodnienia. To znaczy: jest mała różnica. Z jaj zapłodnionych wylęgają się robotnice (pszczele samice o uwstecznionych narządach rozrodczych). Jaja niezapłodnione nie marnują się. Z nich wylęgają się… trutnie czyli pszczele samce. W ten sposób Dzierżoń odkrył zjawisko partenogenezy czyli dzieworództwa, a więc przychodzenia na świat potomstwa, w którym nie mają udziału osobniki męskie, z samych tylko „dziewic” („partenos po grecku, to właśnie dziewica).
Kiedy Janek ogłosił i naukowo opisał swoje obserwacje, świat nauki rubasznie zarechotał, a władze kościelne potępiły to, co głosił, jako niezgodne z nauką Bożą. Dzierżoń jednak uparcie trwał przy swoim, czym naraził się zarówno naukowcom, jak i hierarchii. Dopiero w 1906 – w roku śmierci Janka – na konferencji naukowej w Marburgu uznano prawdziwość teorii dzieworództwa. Później zjawisko to zaobserwowano także u mszyc, gekonów, waranów, północnoamerykańskich jaszczurek a nawet u rekinów.

Ekskomunika
O ile świat nauki dojrzał wreszcie do przyjęcia teorii Dzierżonia, o tyle władze kościelne, nie widząc skruchy u głoszącego przewrotne teorie przyrodnicze proboszcza odsunęły go ze sprawowanego urzędu, odsyłając na przedwczesną emeryturę. Najgorsze przyszło po Soborze Watykańskim I, kiedy ksiądz Dzierżoń odmówił podpisania indywidualnego aktu lojalności wobec papieża, a na łamach „Schlesische Zeitung” opublikował artykuł, krytykujący uchwalony właśnie dogmat o nieomylności papieża. Akt ekskomuniki wydano nań w 1873 roku (30 października). Cała ta historia jest nieco dziwna, Bowiem ówczesny biskup Wrocławski Heinrich Ernst Karl Förster, uczestnicząc w obradach Soboru, był w gronie 88 biskupów, którzy zgłosili „non placet”, czyli swoją niezgodę na ów dogmat o nieomylności papieża. A po soborze, na którym dogmat jednak przeszedł, Förster ogłosił rezygnację z biskupstwa wrocławskiego, która jednak nie została przez Rzym przyjęta. Strasznie zagmatwane bywają te historyczne sytuacje.

Upamiętnienie
Dzierżoń był naukowcem od pszczół, największym autorytetem w tej dziedzinie. Śmiało może uchodzić za ojca współczesnego pszczelarstwa. Otrzymał wiele odznaczeń (Prusy, Rosja, Szwecja, Włochy) i nagród, włącznie z tytułem doktora honoris causa uniwersytetu w Monachium.Po ekskomunice wrócił do rodzinnych Łowkowic pod Opolem. Zamieszkał w domu swojego bratanka. Żył – jak mówił sam – jak pustelnik. Żył długo: 95 lat.
Ma Jan Dzierżoń swoje ulice, zwłaszcza w śląskich miastach. Jest patronem szkół. Ale najpiękniejszą pamiątką po nim jest na Dolnym Śląsku miasto powiatowe Dzierżoniów, nazwane tak na jego cześć w 1946 roku. Wcześniej Niemcy mówili na nie Rychbach, a Polacy – Rychonek.

Paschał
Do zjawiska partenogenezy nawiązuje symbolika wielkanocnego paschału. W hymnie „Exultet”, który diakon śpiewa po wkroczeniu do świątyni z zapaloną świecą paschalną, są słowa o woskowej kolumnie, owocu pracy pszczelego roju. Partenogeneza ma wymiar teologiczny. To przecież Chrystus jest tym, który narodził się z Dziewicy: Syn odwiecznie zrodzony z Ojca bez udziału matki, w Betlejem urodził się z Matki-Dziewicy, bez udziału ojca. Właśnie woskowa świeca jest szczególnym symbolem Chrystusa: woskowa kolumna, uczyniona przez pszczoły-dziewice, oznacza Ciało Chrystusa, zanurzony w niej, a więc niewidzialny knot jest symbolem Duszy Chrystusa, a płomień oznacza Jego Bóstwo.

[Kolaż ze zdjęć z sieci]