Środa 6 maja
J 12,44-50: Jezus tak wołał:
„Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.
Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić.
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział”.
Podczas krótkiego spaceru w posiadłości swojej pewien cesarz poranił swoje stopy.
– Rozkazuję, aby od dziś wszystkie drogi mojego królestwa zasłano miękką, wołową skórą – zadecydował po powrocie do pałacu.
– Panie, a na cóż ten wielki wydatek? – wyśmiał go nadworny trefniś. – O wiele mniej pieniędzy i zachodu będzie cię to kosztować, jeżeli rozkażesz, by twoje stopy owinięto miękką wołową skórą.
Tak podobno zrodził się pomysł noszenia butów.
Kiwając głową wciąż powtarzasz: świat potrzebuje Jezusa! Światu potrzebna jest jego światłość! Bez niej świat nie będzie lepszy! To tak, jakbyś chciał obuć drogi. A nie prościej samemu przyjąć Jezusa, zapłonąć jego światłem? Świat się nie poprawi, jeśli ty nie będziesz lepszy.
Niech Anioł z nieba obuje twoje stopy swym blaskiem i uczyni twoje nogi pięknymi, abyś bez zmęczenia i zniechęcenia wnosił Światłość Świata, gdziekolwiek się znajdziesz.
Czwartek 7 maja