4 grudnia: św. Barbara

Gdy ojciec ruszył w pościg, oto skała się przed nią otwarła, dając jej schronienie.

Ale cud ten widział pewien pasterz, który ojcu miejsce schronienia córki zdradził. Za co został przez niebiosa w ten sposób pokarany, że jego owce w szarańczę się zamieniły. Poczytajcie, proszę, coś o św. Barbarze, ale nieco inaczej. Jak zwykle. Oczywiście: z serdecznymi powinszowaniami dla wszystkich Barbar 😃!

Modlitwa
„Wszechmocny Panie, Jezusie Chrystusie, daj każdemu chrześcijaninowi, czczącemu dzień mego męczeństwa, aby do jego domu nie zawitała żadna choroba lub inne nieszczęście”. To tekst modlitwy, jaką można odczytać na zwoju trzymanym przez Barbarę, ukazaną na prawosławnych ikonach. Jest bowiem Barbara świętą czczoną nie tylko w Kościele katolickim, ale także w Cerkwii prawosławnej jako „Wielikomuczenica Warwara”. I to w tym samym dniu, tyle że 4 grudnia w Cerkwii, według kalendarza juliańskiego, wypada dwa tygodnie później, niż u nas. Prawosławni mają jej relikwie w Kijowie. I czczą jako patronkę lekkiej, spokojnej śmierci.

Kielich – to pamiątka Komunii św., którą Barbarze przyniósł anioł.

Co o niej wiemy?
W zasadzie nic pewnego. Ale kiedy poskleja się razem wszystkie podania i legendy, wyłania się z nich rzecz następująca. Mama obumarła Basię, gdy ta jeszcze była dzieckiem. Ojciec bardzo ją kochał. Choć poganin – był przyzwoitym człowiekiem. I pragnął wychować córkę jak najlepiej. Żeby uchronić ją przed zepsuciem świata, umieścił ją w specjalnie w tym celu zbudowanej wieży. Oczywiście z nauczycielką i służącą, żeby nie była sama. Przebywając w tym niecodziennym miejscu edukacji i odosobnienia miała Barbara doświadczyć nawrócenia na chrześcijaństwo, nie pod wpływem jakiego człowieka, ale samoistnie, jakby Trójca Święta osobiście miała jej objawić tajemnicę wiary. Na te pamiątkę w wieży, która jest atrybutem Barbary, malują artyści często trzy okna, symbolizujące Boskie Osoby. Miała w tej wieży przyjąć chrzest – to mogła zrobić jej guwernantka lub służąca – oraz pierwszą Komunię świętą, którą miał jej przynieść anioł z nieba.

Tata się zdenerwował
Gdy się ojciec o tym dowiedział, zaczął ją prosić, by pozostała przy pogaństwie. Argumentów używał coraz mocniejszych i bardziej nerwowych, z przemocą włącznie. Lał ją i jej groził. A gdy to nie pomogło, doniósł na nią do urzędów – to był czas krwawego prześladowania chrześcijan. Kiedy Barbara mimo wszystko odmówiła odstąpienia od wiary, nawet pod wpływem tortur okrutnych, ojciec własnoręcznie miał jej odebrać niewdzięczne w swym mniemaniu życie poprzez dekapitację, czyli oddzielenie głowy od reszty dziewczęcia za pomocą miecza, a może nawet dwóch. Po drodze był jeszcze taki epizod, że Barbara z wieży uciekła. Gdy ojciec ruszył w pościg, oto skała się przed nią otwarła, dając jej schronienie. Ale cud ten widział pewien pasterz, który ojcu miejsce schronienia córki zdradził. Za co został przez niebiosa w ten sposób pokarany, że jego owce w szarańczę się zamieniły. Barbara czczona jest jako męczennica. Dlatego na głowie ma wieniec lub koronę, symbol lauru zwycięstwa nad strachem wobec bólu i śmierci.

Wieża jest nieodłącznym atrybutem Barbary.

Jej opieka
Od zawsze św. Barbara jest patronką ludzi narażonych na większe ryzyko śmierci, niż przeciętny śmiertelnik, z górnikami i żołnierzami na czele. Czczą ją ponadto rybacy, kamieniarze, marynarze, wytwórcy dzwonów i więźniowie oraz bojący się burz i pożarów. Miał wielkie do niej nabożeństwo nasz św. Stanisław Kostka, pierwszy polski święty jezuita. Miała bu Barbara Komunię św. przynieść, gdy chorujący na grypę leżał w Wiedniu w bursie prowadzonej przez protestanta, który nigdy w życiu kapłana z komunią św. pod dach swój nie wpuścił. Na tę pamiątkę jezuici przybywszy do Krakowa, pierwszy zbudowany tu kościół, zaraz obok Bazyliki Mariackiej, między Głównym i Małym Rynkiem, dedykowali św. Barbarze właśnie.