Serce

Nie ma się czego bać.

– Jezus Maria! Ja żyję! – wyszeptał ciężko mężczyzna na szpitalnym łóżku.
– Ludzieee! Udało się! – darł się facet z papierosem, stojący na balkonie. Ludzie myśleli, że to szaleniec. I mieli słuszność. Bo to, czego dokonał, było czystym szaleństwem: jajkiem Kolumba, krokiem Armstronga na powierzchni Luny.

Pierwszy z nich, to Józef Krawczyk, rolnik spod Częstochowy. Drugi – docent Zbigniew Religa, który 35 lat temu – 5 listopada 1985 roku w klinice w Zabrzu przeszczepił temu pierwszemu serce wyjęte z piersi młodego motocyklisty, którego mózg nie przeżył wypadku motocyklowego dzień wcześniej.

To był pierwszy w Polsce udany przeszczep serca.Krawczyk nie pożył długo, tylko sześć dni. Umarł dwie minuty po ósmej w zakazane wówczas Święto Niepodległości – 11 listopada. Nie ze względu na serce. Z powodu wątroby. Jako rolnik obrabiający 25 hektarów ziemi miał do czynienia z nawozami sztucznymi, które spowodowały takie uszkodzenia wątroby, że ta nie wytrzymała leków przeciw odrzuceniu przeszczepu. Nie wszystko można przewidzieć.

– Nie ma człowieka, który by nie umarł. Łącznie z papieżem. Skoro jest to nieodwołalne i nieodwracalne, to nie ma się czego bać – mówił profesor Religa w wywiadzie dla „Dziennika”, kiedy już wiadomo było, że jest śmiertelnie chory na nowotwór płuc. To było jesienią 2008 roku, tuż przed Wszystkimi Świętymi. Przed Bożym Narodzeniem odebrał jeszcze z rąk prezydenta Kaczyńskiego Order Orła Białego. 8 marca – w Dzień Kobiet – 2009 roku, po południu zmarł.

To zdjęcie (z sieci) zrobił James Stanfield dla National Geographic po drugiej operacji zespołu Religi w 1987 roku. Na stole, pod aparaturą, leży Tadeusz Żytkiewicz. W dniu operacji miał 61 lat. Był rekordzistą: po przeszczepie przeżył jeszcze 30 lat. Religia siedzi i wygląda jak chirurg po operacji, która trwała 22 godziny. W kącie śpi jego asystent Romuald Cichoń – kolejny rekordzista, który potem jako najmłodszy chirurg w Polsce wykona samodzielnie przeszczep serca.

Jeśli kto może, niech sobie obejrzy dziś ten film Łukasza Palkowskiego – „Bogowie” z Tomaszem Kotem. Ja się postaram. Lektura obowiązkowa.