Andrzej i AK-47

O świętym apostole, broni i pieniądzach. Będzie się działo.

Co roku od strzałów oddanych z karabinka automatycznego AK-47 ginie ponad 250 tysięcy ludzi. Prosty rachunek wskazuje, że jest to najbardziej śmiercionośna broń w historii. Tym bardziej, że liczbę używanych egzemplarzy szacuje się na 100 milionów. Czyli: jeden tego rodzaju karabin przypada na 70 mieszkańców naszej planety.

Order
Co owo paskudztwo ma wspólnego ze świętym Andrzejem Apostołem? Kawałek blachy w kształcie litery „X”, czyli takim samym, jak crux decussata, czyli krzyż świętego Andrzeja. Na takim bowiem narzędziu śmierci miał podjąć śmierć męczeńską brat pierwszego papieża. Order Świętego Andrzeja wymyślił car Piotr Wielki. Otrzymywali go nie tylko potomkowie carscy, ale także zasłużeni dla Rosji, wśród nich między innymi Radziwiłł Panie Kochanku i nasz kochany Staś August Poniatowski. Potem komuna odznaczenie skasowała. Ale pod koniec lat 80. reaktywowała Order Świętego Andrzeja Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Wreszcie Putinowi żal się zrobiło i dekadę później także i on dokonał restauracji orderu, jako najwyższego odznaczenia Federacji Rosyjskiej. Dał go – na otarcie łez – Sołżenicynowi. Ale Sołżenicyn powiedział, że order ma mniej więcej w tych samych rejonach swojej morfologii, co i Putina. I orderu nie przyjął. Nie pogardzili nim natomiast inni. Na przykład niejaki Iljuszyn – twórca samolotów „IŁ”. A także Misiek Kałasznikow, twórca śmiercionośnych czterech z okładem kilo złomu, o której już wyżej było.

Kawaler Orderu Świętego Andrzeja Michaił Kałasznikow. I jego dziecko – AK-47.

Znaki i flagi
I to właśnie łączy poczciwego Apostoła Andrzeja z najpopularniejszą bronią świata.
Znak męczeństwa Apostoła – krzyż w kształcie litery „X” znajdziemy na każdym przejeździe kolejowym, jako znak drogowy. I nawet, jeśli ktoś jest niewierzący, to i tak przed tym krzyżem zwolni a nawet przystanie. Dla własnego dobra. Zdobi on także flagi: Marynarki Wojennej Rosji, niektórych państw lub ich części składowych (Jamajka, Teneryfa, Alabama, Floryda, Szkocja) jak również Konfederatów USA.

Talar Marii Teresy (po lewej – krzyż „X” przy dacie „1730) i współczesny Order Świętego Andrzeja.

Kupa forsy
Krzyż świętego Andrzeja pojawia się też na najpopularniejszej monecie świata. Na dolarze? Nie. Na talarze. To talar Marii Teresy – srebrna moneta emitowana nieprzerwanie od 1741 roku do dziś. W tym czasie w mennicach Habsburgów (Marysia Terenia była z tej rodzinki), potem Austro-Węgier, w Wiedniu, Birmingham, Bombaju, Londynie, Paryżu, Rzymie i Wenecji oraz w kilku jeszcze innych miejscach, wytłoczono blisko 400 milionów egzemplarzy tego cuda. Do dziś można kupić za nią cokolwiek w Indonezji oraz w świecie arabskim. Na pewnym, nawet dość popularnym internetowym portalu handlowym, można talarek ów można wyhaczyć za coś koło 180 zeta z dostawą. Niestety, AK-47 w ofertach szukałbyś na próżno. Ale w sumie – jest tych karabinów czterokrotnie mniej, niż talarów, więc nie ma się co dziwić.

To ten śliczny pajączek – Argiope keyserlingi – czyli Krzyżak Świętego Andrzeja.

Andrzej – spajdermen
I jeszcze jedna ciekawostka Andrzejowa. Jego imię nosi… australijski pająk Argiope keyserlingi, bardziej po ludzku zwany Krzyżakiem Świętego Andrzeja. A to dlatego, że kiedy już swoją sieć utka, to jeszcze tka na niej z nitek swojej pajęczyny takie coś w kształcie litery „X”.
Nie będę dodawał, że Andrzej był bratem Szymona Piotra. I to on przyprowadził go do Jezusa. I że obaj byli wcześniej uczniami Jana Chrzciciela. Oraz że to Andrzej poniekąd sprowokował Jezusa do cudu rozmnożenia chleba na pustkowiu. I że relikwię jego głowy zrabowali Grekom krzyżowcy. Dopiero papieżowi Pawłowi VI wstyd się zrobiło i ją oddał z przeprosinami. No przecież wszyscy to wiedzą. Tak samo, jak i to, że jest patronem szczęśliwych małżeństw, swatów, górników, podróżnych, żeglarzy, rzeźników, rybaków, handlarzy ryb, woziwodów, powroźników, rycerstwa a także specjalistą od wypraszania potomstwa, uciszania burz oraz w przypadku, kiedy łapią nas skurcze.

Miniatura „Powołanie Piotra i Andrzeja”. Już Średniowiecze znało komiksy. Jezus mówi: Zaprawdę, zaprawdę, chodźcie za Mną. A oni na to: Oto my zostawiliśmy wszystko i idziemy za Tobą.

Życzenia
Ludwik Jerzy Kern w „Imionach nadwiślańskich” pisał:

Tam, gdzie historii wiatr wieje,
Gdzie fruwają idee,
Gdzie się rozjaśnia,
Gdzie dnieje,
Gdzie dzieją się panateneje,
Gdzie białe kwitną nadzieje,
Śmiech śmieje się,
Wino leje,
Gdzie lądy nowe
I keje,
Współczesne Odyseje,
Gdzie orze się
I sieje –
Tam wszędzie swoje trzy grosze
Zawsze wtrącają Andrzeje.

Ja dopiszę tutaj coś rymem odmiennym:
Niech wam drogie Jędrki w życiu tym codziennym
Nie zabraknie nigdy groszy na: wtrącanie,
Jedzenie i picie oraz zdrowe spanie.

Jeszcze jedna średniowieczna miniatura. Tym razem męczeństwo św. Andrzeja.

[zdjęcia z sieci, z witryn publicznych]