Papierosy
Był jeden proboszcz. Strasznie nie lubił papierosów. Jak ktoś kurzył, to go beształ.Raz po kolędzie zaszedł do takiego staruszka. W izbie siwo od dymu. Siekierę można w powietrzu zawiesić. I zaczęła się jazda: że papierosy złe, że świństwo i życie skracają.
– Ile, dziadku, macie lat?
– Siedemdziesiąt, dobrodzieju.
– A widzicie? Widzicie? Gdybyście tych wstrętnych papierochów nie kurzyli, to byście już spokojnie dziewięćdziesiąt mogli mieć…