Po urodzeniu siedmiorga dzieci, spośród których czworo zmarło nie osiągnąwszy dorosłości, żyła jak zakonnica: poszcząc, rozdając swoją własność na jałmużnę, chodząc boso.
Jej mąż – Henryk Brodaty – z obawy o zdrowie Jadwigi, wszedł w konszachty z jej spowiednikiem, by ten nakłonił ją do noszenia butów. Spowiednik nakazał. Jadwiga posłuchała. Zaczęła nosić buty… połączone tasiemką i zawieszone na szyi.
W końcu Jadwiga, z pochodzenia niemiecka księżna, która nauczyła się mówić po polsku, osiadła w trzebnickim klasztorze cysterek, ufundowanym – za jej namową – przez ślubnego męża, Henryka. Była pierwszą w naszej historii tej rangi niewiastą, która władzę, godności i zaszczyty zamieniła na życie za klauzurą. Dlaczego?
Dziś najchętniej tłumaczy się to jej świętością. Niektórzy historycy widzą w tym fakcie postawę ekspiacyjną. Bo też w rodzinie Jadwigi, córki margrabi miśnieńskiego Bertolda, działo się źle. Jej rodzeni bracia – Egbert (biskup Bambergu) oraz Henryk (hrabia Istrii) maczali palce w morderstwie króla, którego byli poddanymi. Siostra Gertruda, królowa Węgier, została zamordowana przez swoich poddanych, prawdopodobnie za sprawą któregoś z wyżej pomienionych braci. Kolejną siostrę – Agnieszkę – sam papież uznał za nieprawą małżonkę swego męża, a więc żyjącą w konkubinacie. Jednym słowem – w rodzinie było grubooo!
Skądinąd o mały włos Jadwiga księżna Śląska została także księżną Małopolski, gdyż Henryk potykał się zbrojnie z Konradem Mazowieckim (tym od sprowadzenia krzyżaków do Polski) o władzę nad Małopolską właśnie. Ale w końcu przegrał.
Po śmierci – a dożyła prawie siedemdziesiątki – Jadwigę kanonizowano dość szybko, bo zaledwie w ciągu niespełna ćwierćwiecza. Byłaby sobie spokojnie patronką samego tylko Śląska, gdyby jej król Jan III Sobieski nie wydeptał w Rzymie dekretu na świętą opiekę nad całą Rzeczpospolitą.
W kościołach Jadwigę najłatwiej poznać po tym, że w ręku trzyma makietę kościoła. Tak ją przedstawia sztuka chrześcijańska, podobnie jak wszystkie święte królowe i księżniczki, które z bogactwa swojego albo własnych mężów kościoły, tudzież klasztory były łaskawe fundować.
Wszystkim dzisiejszym Solenizantkom – imieninowe serdeczności.
[Foto: nasza Jadwiga Śląska z bocznego ołtarza kościoła św. Jerzego w Jasienicy]