Wielkie karty historii czasem piszą się i rysują na maleńkich skrawkach papieru.
Witołd w czerwonym żupanie i w mitrze na głowie unosi ramiona z mieczem i tarczą niczym skoczek, który nie strącił poprzeczki na rekordowej wysokości. Nieco za nim przerażonego Ulricha bezimienny piechur dźga włócznią świętego Maurycego – najstarszym insygnium władzy naszej królewskiej. Jego cios poprawi zaraz osobnik z toporem i z katowskimi akcesoriami: kapturem na głowie i mieszkiem u pasa, czyli jałmużniczką do której skazańcy zwykli byli wrzucać monetę. Między nimi rozpoznać można jeszcze dowódcę sił polskich Zyndrama z Maszkowic małopolskiego… Niemca z pochodzenia, oraz Mikołaja Skunarowskiego (vel Skunaczewskiego), który niczym pamiętny Maratończyk do Aten – pognał do Krakowa z wieścią o zwycięstwie. Lecz w odróżnieniu od tamtego przeżył. Bo konno pognał, nie pieszo. Nad tym wszystkim unosi się, niczym wierzchołek trójkąta postaci święty Stanisław – biskup, co wraz z czeskim świętym księciem Wacławem patronuje królewskiej Katedrze na Wawelu.
Właśnie we wspomnienie tego ostatniego – 28 września 1878 roku – ukazano publicznie Matejkową „Bitwę pod Grunwaldem”, a dokonało się to w krakowskim pałacu Wielopolskich, tuż obok klasztoru franciszkanów, w budynku gdzie dziś magistrat się mieści.
Zaś 80 lat po grunwaldzkiej prezentacji w królewskiej Katedrze na Wawelu, też we wspomnienie świętego Wacława, zasiadł na stołku biskupim administrator apostolski Eugeniusz Baziak. Administrator – bo tytularnie był biskupem Lwowa, wypędzonym stamtąd jednak przez Sowietów. Dopiero za czas jakiś będzie polski Episkopat prosił o unię personalną między biskupstwami lwowskim i krakowskim, żeby Baziak kimś więcej niż administratorem. Watykan się zgodzi. Ale nim przyjdą papiery – umrze na zawał serca w trakcie obrad KEP-u w Warszawie. Tymczasem 28 września 1958 roku zasiadł na katedrze Wawelskiej i wylał święte oleje na głowę księdza Karola Wojtyły, konsekrując go na biskupa pomocniczego diecezji krakowskiej.
Mam swoich zbiorach jeszcze z lat szczenięcych znaczek z Matejkowym „Grunwaldem” emitowany w 1960 roku na 550-lecie bitwy, a także – w spadku po tatusiu – obrazek-pamiątkę z konsekracji biskupa Wojtyły w katedrze na Wawelu. Cóż – wielkie karty historii czasem piszą się i rysują na maleńkich skrawkach papieru.