Z czym kojarzy nam się to pojęcie? Z Matką Boską, z Lourdes, z Fatimą? Z Łagiewnikami i Bożym Miłosierdziem? Od teraz musie nam się kojarzyć także z pewną książką.
Nie trzeba być mistrzem, by podróżując w okolicach Jerycha zobaczyć na odludziach namioty Beduinów – arabskich koczowników trudniących się głównie pasterstwem. Jednemu z nich – Muhammadowi ad Dibowi pewnego razu – a było to w roku 1947 – zginęła koza. Poszedł jej szukać. A ponieważ nie szło mu najlepiej, ze złości zaczął kopać kamienie, których tam wszędzie pełno. Jeden posłał nawet celnym strzałem w czeluść jakieś wyzierającej tępo i złowrogo dziury. I wtedy usłyszał odgłos rozbijanego naczynia. Przestraszony wrócił do swoich namiotów. Skrzyknął kilku kumpli i razem – gdyż w kupie raźniej – poszli obczaić dziwne miejsce. Przecisnęli się przez dziurę, i stromym ukosem zjechali do wnętrza jaskini, w której stało trochę kamiennych dzbanów, w tym jeden rozbity kamieniem kopniętym przez Diba. Ochoczo przystąpili do sprawdzania ich zawartości. Jedyne, co znaleźli, co kilka zwojów zapisanych pergaminów. Pozbierali pergaminy i udali się do Betlejem, do znajomego szewca, czy by nie chciał ich kupić jako materiał do uszycia butów. Szewc zbadał znalezisko fachowym okiem i orzekł, że skóra jest stara, za cienka i pomazana literami, więc na buty się nie nadaje, a oni co najwyżej mogą się nią wypchać. Zawiedziony Diba pomyślał, że skoro ze skóry nie będzie pożytku, to może choć z tych liter wyniknie coś ciekawego.
Poszedł z pergaminem do patriarchy Betlejem obrządku syryjskiego Anastazego Samuela. Ten nie za bardzo wiedział, z czym ma do czynienia. Domyślał się jedynie, że oto coś starego i może mieć jakąś wartość, więc dał Beduinom pięć dych za pergamin (w funtach). Nikt tego nie chciał kupić na miejscu, w Betlejem, więc Samuel wywiózł pergaminy do USA. Tutaj przekazał znalezisko do badań. Ich wynik był porażający: to był tekst Biblii z II wieku przed Chrystusem – o ponad tysiąc lat starszy od dotychczas najstarszych egzemplarzy, pochodzących z IX-X wieku po Chrystusie. Najfajniejsze było to, że teksty te, choć różniło ich tysiąc lat – były identyczne. Samuel zaczął szukać kupca. Dał nawet ogłoszenie w The Wall Street Journal. Wieść o ogłoszeniu dotarła do izraelskiego archeologa, wcześniej generała armii Izraela, który poruszył wszelkie gremia i znajomości, odkupił manuskrypty za 250 tysięcy dolarów i przywiózł je na powrót do Izraela.
Cała historia jest materiałem na dłuższą opowieść niezwykle sensacyjną. W każdym razie niedługo potem rozpętała się tak zwana „bitwa o zwoje”. W okolicach wadi Qumran archeolodzy zaczęli przeszukiwać liczne tutaj jaskinie na wyścigi z Beduinami. Ci ostatni zwietrzyli interes, też tam coś znaleźli na własną rękę, cięli pergaminy na małe fragmenty i próbowali je sprzedać – wiadomo w detalu to drożej wychodziło niż hurtem w całości. W każdym razie sytuację udało się wreszcie opanować. Efekt? Znaleziono i zbadano łącznie 12 grot skalnych w pobliżu Qumran nieopodal Morza Martwego. Cośkolwiek przepadło bezpowrotnie za sprawą Beduinów. Ale poza tym udało się odnaleźć i zabezpieczyć około 900 rękopisów, pochodzących od III w. pne. do I w. ne. 233 fragmenty, to teksty biblijne. Wśród nich tylko jedna księga biblijna – proroka Izajasza – zachowała się w całości. Pozostałe manuskrypty to fragmenty wszystkich innych ksiąg, z wyjątkiem Księgi Estery – ta w znaleziskach nie występuje. Niektóre księgi się powtarzają: jest aż 36 odpisów Księgi Psalmów, 29 odpisów Księgi Powtórzonego Prawa i 21 odpisów Izajasza – wszystkie we fragmentach. Teksty niebiblijne, to komentarze do Biblii, apokryfy, teksty religijne oraz pozareligijne testy dotyczące przede wszystkim historii i współczesności żydowskiej „sekty” Esseńczyków, którzy tutaj właśnie mieli swoje osiedle.
Niedaleko Knesetu w Jerozolimie znajduje się dość rozległe Muzeum Izraela. Jest tutaj ładna kolekcja sztuki, całe mnóstwo artefaktów-judaików, nawet odtworzone wnętrza synagog europejskich, jest model-makieta Drugiej Świątyni i jest Sanktuarium Zwojów. W tym wyjątkowym pawilonie można oglądać wybrane pergaminy z Qumran.
Wśród nich, w samym centrum sanktuarium, jest Wielki Zwój Izajasza (fachowo oznaczony symbolem 1QIsaa). Zwiedzającym pokazuje się jedynie pięknie wyeksponowaną jego kopię, ale nawet jej nie wolno fotografować, czym onegdaj byłem wielce zawiedziony. Zwój jest posklejany z z 7 arkuszy pergaminu i ma łączną długość 734 cm. „Wysoki” jest mniej więcej tak, jak kartka formatu A4 – na około 28 cm. Tekst ułożony jest w 54 kolumnach, każda ma 31 linijek, w każdej linijce jest do 50 znaków. Czyta się to kolumnami i linijkami, od prawej do lewej, z góry na dół.
Zwój do spisywania Ksiąg Biblijnych wykonywano z pergaminu – wyprawionej skóry koszernego zwierzęcia. Pergamin nawijano na wykonane z metalu i drewna wałki z uchwytami. Spisaną w ten sposób Torę – Pięcioksiąg Mojżesza – zakrywano jeszcze pokrowcem (koszulką zwaną meil) – i przechowywano w Aron Ha-Kodesz – skrzyni umieszczonej centralnie w synagodze, na ścianie skierowanej w stronę Jerozolimy lub na wschód – „odpowiednikiem” Aron Ha-Kodesz w kościele jest tabernakulum – specjalna „skrzynia” do przechowywania już nie Słowa a Ciała Pańskiego. Podobnie, jak u nas w kościele w pobliżu tabernakulum pali się wieczna lampka, w synagodze, w pobliżu Aron Ha-Kodesz paliło się „ner tamid” – wieczne światło, symbol Światłości Wiekuistej i pamiątka menory – świecznika palącego się w Przybytku a później w świątyni jerozolimskiej.