3. tydzień zwykły

Minihomilie na okres 22-27 stycznia 2024 r.

3. tydzień zwykły – poniedziałek
Mk 3,22-30 Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: „Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy”. Wtedy Jezus przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: „Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nie, nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego”. Mówili bowiem: „Ma ducha nieczystego”.

W czasach, kiedy w kościołach nie było jeszcze prądu organista potrzebował pomocnika, który depcząc drewnianą dźwignię pompował powietrze do miechów, stąd dostarczane następnie do piszczałek. To deptanie nazywano „kalikowaniem”, a depczącego określano mianem „kalikanta”.
– To co, ostatnią Mszę dzisiaj gramy i do domu! – zagadnął pomocnik organistę w zacnym kościele.
– Jak to gramy? – oburzył się mistrz klawiatury. – Jak to gramy? Ja gram!
Zaczęła się Msza. Próżno organista przebiega palcami po klawiaturze. Organy milczą. Nawet mdły podmuch powietrza nie dociera do piszczałek, więc trudno oczekiwać, że wydadzą jakikolwiek dźwięk. By ratować resztki honoru intonuje pieśń, która kościół śpiewa a capella. Zaraz też biegnie do pomocnika ukrytego za ściana piszczałek. Kalikant siedzi z założonymi rękami. – Przepraszam – organista wyciąga rękę na zgodę. Podczas kolejnej pieśni organy swym dźwiękiem wprawiają mury zacnego kościoła w drżenie.

Faryzeusze miotają w stronę Jezusa stek oskarżeń. Nie jest nam potrzebny, sami sobie poradzimy – myślą. Głupcy. Wszak sami z siebie nie wydadzą nawet lichego dźwięku. Dopiero tchnienie Jezusa budzi wprawiającą w drżenie melodię.


3. tydzień zwykły – wtorek
Mk 3,31-35 Nadeszła Matka Jezusa i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: „Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie”. Odpowiedział im: „Któż jest moją matką i którzy są braćmi?” I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.

Nie był księdzem. Nie mówił kazań. Nie potrafił pięknie śpiewać. Jedynie co mógł zrobić, to zaprosić na niedzielny obiad dwie, trzy osoby. I robił to. Przy okazji rozmawiał z nimi o Panu Bogu. Trwało to trzydzieści lat. Już na łożu śmierci doliczył się stu pięćdziesięciu ludzi, których w ten sposób udało mu się nawrócić. Nie trzeba być Matką czy bratem Jezusa, nie trzeba być papieżem, biskupem ani księdzem, by nawracać ludzi, żeby ich przyciągać do Pana Boga. Wystarczy odrobina dobrych chęci, zamieniona w czyn.


3. tydzień zwykły – środa
Mk 4,1-20 Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: „Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”. I dodał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli razem z Dwunastoma, o przypowieści. On im odrzekł: „Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica”. I mówił im: „Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści? Siewca sieje słowo. A oto są ci posiani na drodze: u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”.

– Dużo pracujesz? – pyta lekarz swojego kolegę z bloku operacyjnego.
– Dwadzieścia cztery godziny na dobę.
– Wiem, wiem, tak się mówi.
– Nie, mówię serio. Widzisz, kiedyś chciałem zostać misjonarzem. Ale jako jedynak musiałem pozostać przy starzejących się rodzicach. Zrezygnowałem z planów. Mam jednak kolegę, misjonarza w Ameryce Południowej. Co miesiąc posyłam mu połowę mojej wypłaty. Kiedy ja tutaj śpię, on tam, na drugiej półkuli pracuje. Kiedy wstaję, on kładzie się spać. W ten sposób faktycznie pracuję dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Człowiek przynoszący owoc, jest jak anioł w niebie: służy Bogu bez ustanku, nawet wówczas, gdy śpi. W każdym razie umie to sobie tak zorganizować, by służyć bez ustanku.


3. tydzień zwykły – czwartek
Mk 4,21-25 Jezus mówił ludowi: „Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. I mówił im: „Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma”.

Król zachorowawszy wezwał do siebie medyka. Nim pozwolił mu się zbadać, ostrzegł do jednak stanowczo:
– Zważ, iż masz do czynienia z majestatem królewskim, więc traktuj mnie z należną czcią, nie zaś jak pierwszego lepszego nieszczęśnika, z którym masz do czynienia na co dzień.
– Bądź wasz wysokość spokojny, gdyż każdy z tych nieszczęśników jest w moich oczach jak sam król!

Być światłem, to znaczy świecić wszystkim jednakowo jasnym światłem, nie tylko dla ważnych czy wybranych, każdego traktować jak króla, jak samego Chrystusa, każdego mierzyć jednaką miarą miłości.


3. tydzień zwykły – piątek
Mk 4,26-34 Jezus mówił do tłumów: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”. Mówił jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

Ogrodnik oprowadzał przyjaciela po swym sadzie. Szli wzdłuż i w szerz drzew równych, prostych, obsypanych owocem jak wojsko na defiladzie orderami. Aż nagle – co to? Regularny szereg karnych drzew zakłóciło jedno wyłamujące się z ogólnego porządku: rosło krzywo, poza szeregiem, koślawe, pokrzywione, wstyd i obraza.
– Na twoim miejscu natychmiast pozbyłbym się tego drzewa, które psuje doskonale panujący tutaj porządek – westchnął gość.
– Też bym tak zrobił – odpowiedział ogrodnik – gdyby nie fakt, iż co roku zbieram z niego trzykrotnie więcej owoców, niż z każdego innego drzewka, które rośnie prosto.

Jedno o wzroście Królestwa Bożego można powiedzieć z całą pewnością: jest on tajemnicą. I nieoczekiwanie najwięcej pożytku przynosi mu to, co pokrzywione, cierpiące i słabe. I co ludzie najchętniej wyrwaliby i wyrzucili spośród siebie, żeby nie psuło widoku ani statystyk.


3. tydzień zwykły – sobota
Mk 4,35-41 Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do uczniów: „Przeprawmy się na drugą stronę”. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się”. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego : „Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”

Legenda o Janie Gutenbergu z Moguncji, wynalazcy druku, mówi, iż kiedy już miał swój pomysł wcielić w życie, pewnej nocy usłyszeć we śnie ostrzeżenie. Nieznany głos szeptał doń natarczywie:
– Ludzie użyją twojego wynalazku do głoszenia oszczerstw, kłamstw i pomówień. Będą nim gorszyć i przywodzić niewinnych do zguby…
Rankiem, bez wahania, ujął w dłoń ciężki młot i porozbijał do szczętu wcześniej przygotowane czcionki. Ale następnej nocy znów miał sen.
– Dzięki temu, co wymyśliłeś, Dobra Nowina dotrze na krańce ziemi – mówił inny, ciepły głos.
Rano pozbierał okruchy czcionek. Naprawił je, odlał na nowo, wrócił do życia. Pierwszą odciśniętą przezeń księgą było Pismo święte.

Jezus nie przeklina burzy, lecz wykorzystuje ją do ukazania swej mocy. Patrz na Niego i ucz się: nie ma co się boczyć na narzędzia grzechu, ale przemieniać je w narzędzia dobra.