16. tydzień zwykły: prawdziwa rodzina Jezusa.
Mt 12,46-50: Gdy Jezus przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: „Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą”. Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.
Opat wezwał braci, by każdy uczynił coś, czym szczególnie przypodoba się Bogu.
– Nauczyłem się całej Ewangelii na pamięć – oznajmił pierwszy z nich po jakimś czasie.
– Możesz więc teraz zapełnić nasz klasztor słowami – skwitował opat.
– A ja przepisałem ręcznie całą Ewangelię – pochwalił się drugi.
– Utoniemy zatem w papierach.
– A ja tak pościłem, że piec w mojej pustelni zarósł trawą – pochwalił się trzeci.
– Jeżeli twój piec zarósł trawą, to znaczy, że zupełnie zaniedbałeś cnotę gościnności – zganił go opat.
Czym przypodobać się Bogu? Modlitwą, znajomością Pisma, postem? A co Pan Bóg z nich będzie miał? Jezus wyjaśnia, że miłym Bogu jest ten, kto pełni Jego wolę. A pełnienie woli Bożej trzeba oprzeć najpierw na jej rozpoznaniu. I na zdrowym rozsądku. Koniecznie na zdrowym rozsądku.
Panie, uczyń mnie spontanicznym, ale nie za wszelką cenę, jedynie tyle, na ile to konieczne, by moja miłość była świeża.