…o których musisz wiedzieć.
TOMASZ, TO NIE JEST IMIĘ. To przydomek, ksywa albo przezwisko. Aramejskie „Toma” oznacza to samo, co greckie „Didymos”, czyli „bliźniak”. Wielu apostołów ma przezwiska: Szymon – Piotr (Skała), Jakub i Jan – Boanerges (Synowie Gromu), drugi Szymon – Zelota (Gorliwy), Juda – Tadeusz (Odważny). Jeżeli Tomasz był bliźniakiem, rodzi się pytanie: czyim? Gnostycy utrzymywali, że – o zgrozo – samego Jezusa. Inni, że miał brata albo siostrę. Ojcowie Kościoła tłumaczyli, że jest „bratem” Jezusa w tym sensie, że był podobny, naśladujący go. Dlatego do 1969 roku obchodzono Tomasza 21 grudnia – tuż przed narodzeniem Chrystusa – żeby ukazać Tomasza jako tego, dzięki któremu Jezu rodzi się w sercach wiernych. Inna tradycja objaśnia, że Tomasz jest bliźniakiem dla ciebie i dla mnie – bo wiara polega na ostrożności i zadawaniu pytań – jak robił to Tomasz. Skoro „Tomasz” jest przezwiskiem, to właściwie nie wiemy, jak naprawdę miał na imię. W sumie – nieważne.
TOMASZ BYŁ BUDOWNICZYM. Tak samo, jak opiekun Jezusa – Józef. Dlatego malują Tomasza z węgielnicą, czymś w rodzaju ekierki w kształcie odwróconej litery „L” do odmierzania i wyznaczania kąta prostego ścian, żeby były – jak mówią w Galicji i na Śląsku – „do winkla”. W apostolskich wędrówkach miał dotrzeć do Indii i tutaj ująć i przekonać miejscowego władcę do Ewangelii tym, że zbudował mu wspaniały pałac. Jeden z pogańskich kapłanów zazdrosny o religijną konkurencję miał utopić w sercu Tomasza oszczep. Więc Tomasza malują wraz z węgielnicą i oszczepem w ręku pospołu. A za swojego patrona mają go architekci, budowniczy, stolarze, kamieniarze, geodeci, mieszkańcy Portugalii, Indii, Rygi i Zamościa.
SIEDMIOKROTNIE. Tyle razy Ewangelia wymienia Tomasza. Kiedy Jezus mówi, że pójdzie do Jerozolimy, gdzie niechybnie czeka go śmierć, Tomasz kwituje to jak typowy maruda: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć” (J 11,16). W czasie ostatniej wieczerzy Jezus oświadcza uczniom, że idzie do domu Ojca i że chyba wiadomo, którędy. A Tomasz na to: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” (J 14,5). Potem jest jeszcze genialna historia z Tomaszem, który nie wierzy kolegom, że widzieli zmartwychwstałego Jezusa (J 20,24-29), dopóki sam nie tylko Go nie zobaczy i dotknie ran. I wreszcie Tomasz występuje w scenie spotkania Zmartwychwstałego nad Jeziorem Galilejskim. Jest świadkiem cudownego połowu 153 ryb oraz egzaminu z miłości, jaki musi zdać Szymon Piotr (J 21,1-23).
NIEWIERNY TOMASZ. To obraźliwe i krzywdzące określenie. Niewierny – znaczy – nie dotrzymujący słowa albo obietnicy. Tomasz był niedowierzający. W co nie dowierzał Tomasz? Każdy powie, że w zmartwychwstanie. Nieprawda. W całej Ewangelii o spotkaniu w Wieczerniku ani raz nie pada słowo „zmartwychwstanie”. Kiedy wreszcie Tomasz widzi Jezusa, który każe mu dotknąć swoich ran, mów „Pan mój i Bóg mój”. Tomasz wątpił nie w to, że Jezus zmartwychwstał – fakt ów był oczywistym. Tomasz potrzebował uwierzyć, że Jezus jest jego Panem i Bogiem – tu każde słowo się liczy. Tomasz ma rację: bo można kogoś rozpoznać po wyglądzie, głosie, zapachu. Jezusa rozpoznaje się po ranach. Nie ma ran – nie ma Jezusa. A my przypisujemy Tomaszowi naszą osobistą niewiarę i niewierność. To takie płytkie.
OBIEŻYŚWIAT. Mówią, że Tomasz uczył Ewangelii w dzisiejszym Iraku. W IV wieku chrześcijanie stąd wyemigrowali do Indii, gdzie dla kurażu zabrali z sobą jego relikwie. Inni są zdania, że Tomasz osobiście zawędrował do Indii: zbudował pałac, zginął od włóczni – o tym już była mowa. Najbardziej ekstremalna hipoteza głosi, że przez ocean Tomasz dotarł do Paragwaju i do Peru. Jezuita-misjonarz Antonio Ruiz de Montoya w XVII wieku napisał, iż Peruwiańczycy głoszą, że setki lat wcześniej był tutaj ktoś, kto zapowiedział przybycie ojców, którzy przyniosą miejscowe ludności Dobrą Nowinę. W Peru wygrzebano podobno jakieś kamienie, na których są znaki przypominające hebrajskie litery. Te kamienie też miałyby wołać, że Tomasz był tutaj.
MAJOWE NIEPOROZUMIENIE. Wspominano kiedyś Tomasza – jako się rzekło – 21 grudnia, przed samym Bożym Narodzeniem. Soborowym liturgistom zaczęło to przeszkadzać: bo Adwent, bo nie ten czas. Wiadomo: z terrorystą można negocjować, z liturgistą – nie. Więc liturgiści zmienili datę obchodów na 3 lipca. Stąd wszystkie nasze Tomaszowe przysłowia są bez sensu, bo mówią o zimie:
- Na świętego Toma siedź przy piecu doma.Jaka pogoda Tomaszowa, taka będzie i majowa (od św. Łucji do Wigilii kolejne dni wróżyły pogodę w poszczególnych miesiącach przyszłego roku).
- Na Tomasza najdłuższa noc nasza.Gdy na Tomasza deszcz pada, zmienną zimę zapowiada.
- Na Tomasza nie chodź do lasa.
- Na świętego Tomasza gotuje się w garnku kasza.
- Na świętego Tomasza wyrasta w polu pasza.
- Na święty Tomasz dzień się z nocą sili, mniej nocy, więcej dnia będzie po chwili.
- Na święty Tomasz już wiesz, co masz.
- Tomasz jaśnieje, duszę chłopu wywieje
Jest jeszcze „Przyjaźń nasza do świętego Tomasza” oraz spopularyzowane przez Fredrę „wolnoć Tomku w swoim domku”. Pod koniec XVI wieku powołano w Rzeczypospolitej ostateczną instancję sądową dla rozstrzygnięcia sporów szlachty, zwaną Trybunałem. Ów zbierał się dla rozpatrzenia spraw między bracią szlachecką zawsze ma świętego Tomasza – 21 grudnia – w dwóch miejscach: w Lublinie (dla Małopolski i Litwy) oraz w Piotrkowie (dla Wielkopolski i reszty – stąd Piotrków Trybunalski). Ich werdykt ostatecznie rozstrzygał kwestię, kto musiał ponieść karę a kto mógł wolno wrócić i cieszyć wolnością na swoich włościach.