Mama Wandzia jedzie windzią. Windzią do nieba. Niemożliw? Możliw.
Już widzę jak świętego Piotra w bramie nieba pyta Pani klasycznie: co na – że tak se pozwolę użyć metafory – obiad? I zdziwionego rajskiego Klucznika uświadomi: Niuniuś, miejsce mężczyzny jest przy garach!
Pani Asiu: zawieje wichur, tornador się zerwie, człowieka porwie. Tylko ptacy patrzą zdziwieni i skonfundowani. „Jak zimpretujesz, tak sie wyśpisz”.
Dziękuję. Będzie bez Pani pustawo i smutnawo. Pomodlę się. Nic więcej nie poradzę.