Święty Roch ma psa, Genowefa kota, Jerzy konia, Piotr koguta a czczony 30 września Hieronim, tłumacz Biblii na łacinę – lwa
On tego lwa poniekąd „ukradł”. Na długo przed Hieronimem plażami Morza Śródziemnego przechadzała się legenda o rzymskim niewolniku Androklesie, który zbiegł spod władzy swego pana aż do Afryki. Tutaj znalazł schronieni na pustkowiu, w jaskini. Dopiero po niewczasie okazało się, że jej pierwszym lokatorem jest dziki lew. Kiedy kociak wrócił na kwaterę, Androkles był pewny, że właśnie przyszła jego ostatnia godzina. Tymczasem drapieżnik, wyraźnie utykając podszedł do człowieka i wyciągnął łapę z tkwiącym w niej potężnym kolcem. Androkles wyjął ciało obce, opatrzył lwu ranę, a ten nie tylko, że przyjął go na waleta, ale jeszcze ochłapy mu przynosił po udanych łowach. Po jakimś czasie Androklesowi znudziło się życie w dziczy. Wrócił do ojczyzny. Tutaj jednak rozpoznano go, schwytano i skazano na śmierć „damnatio ad bestias” – czyli od kłów dzikich zwierząt w pakiecie z utylizacją w ich trzewiach. Przywiązano chłopa do jakiegoś pala, wypuszczono dzikiego lwa z klatki, a ten zamiast rzucić się na przekąskę z apetytem, obwąchał skazańca, zaczął się łasić i lizać jego stopy, budząc śmiech gawiedzi i zainteresowanie samego cesarza, który zbadawszy sprawę ułaskawił Androklesa. Odtąd chłop z lwem na smyczy wałęsał się po ulicach Rzymu i zarabiał na życie opowiadaniem swojej i lwa historii.
Fabuła była tak wdzięczna, że następnie zaadaptowano ją na potrzeby Hieronima. Rozpowiada się zatem, że gdy ten głosił jakąś naukę czy wykład, niespodziewanie pośród zebranych pojawił się lew, który utykając zbliżył się do świętego męża i pozwolił wyjąc sobie z łapy raniący ją cierń. A z wdzięczności miał go już nie opuścić aż do śmierci.
Temat okazał się interesujący zarówno plastycznie jak i literacko. Sam Jerzy Bernard Shaw posłużył się w nim w poruszającej sztuce „Androcles and the Lion” (1912). Z tym, że dokonał kilka modyfikacji: Androkles nie jest niewolnikiem, a krawcem-chrześcijaninem, który ucieka przed prześladowaniami a lew nie tylko łasi się doń na arenie, ale jeszcze rzuca się z kłami i pazurami na cesarza. Androkles ratuje mu życie, odwołując lwa, za co zostaje nagrodzony, a cesarz nawet odwołuje prześladowanie chrześcijan. Shaw poprzedził krótką sztukę dłuższym niż ona sama wstępem „teologicznym”. A ponadto z nudów wymyślił także swój Shawiański alfabet i w testamencie zapisał, że „Androcles and the Lion” ma być pierwszą rzeczą w tym alfabecie wydaną (zajął się tym Penguin Book).
Przy okazji tak się składa, że na świętego Hieronima w 1890 roku, a więc jeszcze zanim Shaw napisał „Androclesa”, w Bielsku otwarto Teatr Miejski – później Teatr Polski. W tym czasie Shaw dopiero zabierał się za pisanie, więc w bielskim teatrze pokazano wówczas „Sen nocy letniej” Szekspira.