Różyczka

Straciła nogę. W zamian zyskała uznanie i sławę.

110 lat temu – na początku września 1914 roku – wybuchł jeden z większych odprysków austrowęgiersko-rosyjskiej bitwy galicyjskiej – bitwa pod Rawą Ruską – na dzisiejszej granicy polsko-ukraińskiej, nieopodal Tomaszowa Lubelskiego. Pewnie nieliczni znawcy kojarzyli z nią generałów Auffenberga i Brudermanna. W tym samym czasie uczniowie CK szkół zapamiętywali, straganiarki powtarzały a poeci opiewali imię Rosy Zenoch. Czym trzynastoletnia Żydówka z Rawy Ruskiej zasłużyła sobie na taką sławę? Wodą!

Pocztówka z Różyczką w okopach.

Wrzesień był wówczas podobnie upalny jak dziś. Temperaturę podgrzewały salwy artyleryjskie i wybuchu pocisków. Żołnierze daremnie szukali schronienia w okopach, których sieć oplotła wioskę. Ci, którzy mieli więcej szczęścia – ocaleli. Mniej szczęśliwi – zginęli od razu. Najbardziej nieszczęśliwi leżeli ciężko ranni na dnie okopów, powoli konając z bólu, upływu krwi, gorąca i pragnienia. Ich jęli i krzyki były pewnie jeszcze bardziej przejmujące, niż kanonada wybuchów. Zapewne z tego powodu w Rawie znaleźli się odważni, by nieść pomoc rannym. Wśród nich – Różyczka. Nie umiała opatrywać ran, tamować krwotoków, składać potrzaskanych kości. Potrafiła tylko przystawić brzeg dzbanka do spękany ust i pozwolić im na zaspokojenie pragnienia. Gdy skradała się ku okopom tuż obok rozerwał się z hukiem rosyjski szrapnel. Odłamki podziurawiły nogę Rosy jak sito. Na szczęście w porę zjawili się sanitariusze i zanieśli dziewczynkę do wagonu Czerwonego Krzyża – linia kolejowa była blisko. Dzielną nastolatkę zawieziono do szpitala do samego Wiednia. Niestety nogi nie udało się uratować.

Amputacja nastąpiła jeszcze podczas transportu albo w wiedeńskim szpitalu – tego do końca nie wiadomo.

Pewne jest natomiast, iż o bohaterstwie i cierpieniu Różyczki doniesiono samemu Franciszkowi Józefowi. Najjaśniejszy Pan podarował jej naszyjnik z drogich kamieni, z medalionem, na którym wygrawerowano jego inicjały. Rodzinie Różyczki przekazał zaś nagrodę w gotówce – 1000 koron (można było za to kupić wówczas około 5 ton żyta albo 3 tony pszenicy). Czerwony Krzyż uhonorował jej odwagę i poświęceniem srebrną odznaką.

Nie da się natomiast przeliczyć sławy, jaką Różyczka zdobyła przy okazji. Pisały o niej wszystkie austriackie i niemieckie gazety. Pojawiły się karty pocztowe i znaczki, ukazujące ją zarówno z dzbankiem wody w okopach jak i na szpitalnym łóżku. Różyczka została celebrytką. Propaganda cesarska ukazywała ją jako wzór i jednocześnie dowód oddania ludności Galicji dla sprawy oraz lojalności społeczności żydowskiej wobec Najjaśniejszego Pana.

Pierwszowojenni celebryci dziecięcy: Fritz Lehmann i Rosa Zenoch.

Natknąłem się na kącik pamięci Rosy Zenoch dawno temu w jednym z lwowskich muzeów, gdzie zdjąłem prezentowane tam pamiątki z nią związane. Nie udało mi się jednak ustalić jej dalszych losów, nawet data i okoliczności jej śmierci nie są znane. Zresztą różne źródła niejednakowo podają jej wiek w chwili wybuchu wojny – od 12 do 16 lat.

Nie jest Różyczka jedyną dziecięcą bohaterką wojenną. Historia tego rodzaju przypadków sięga czasów rewolucji francuskiej, gdy jej dziecięcymi męczennikami uczyniono Josepha Barę i Jospeha-Agricolę Vialę – trzynastolatków, którzy zginęli w roku 1793, stając się dziecięcymi ikonami rewolucyjnej moralności. Niemcy mieli swoją Johannę Stegen – bohaterkę czasów zmagań z wojskiem napoleońskim, która uratowała zwycięstwo Prusaków pod jej rodzinnym Luneburgiem (1813) donosząc im amunicję w swoim fartuszku. Różyczkę celebrowano nierzadko wspólnie z niejakim Fritzem Lehmannem (nie mylić ze słynnym kompozytorem). Nastoletni Fritz był łącznikiem – biegał z rozkazami z kwatery dowództwa do okopów. Został ciężko ranny podczas bitwy pod Dinant w Belgii, jeszcze przed Rosą, bo w drugiej połowie sierpnia 1914 roku.

Dziecięcy bohaterowie rewolucji we Francji – Józefowie: Viala i Bara.

Skądinąd warto wspomnieć, że w owym Didant Niemcy odkryli nie bez satysfakcji, że można wymordować prawie 700 cywilów i obrócić w gruzy dwie trzecie zbudowań miasta przypuszczając, że sprzyja ono lub ukrywa nieprzyjaciela – a świat się nawet nie zająknie. Podczas następnej wojny okazali się w tego rodzaju sztuce bezkonkurencyjni.