25. tydzień zwykły

Ewangelia + komentarz.

25. tydzień zwykły – poniedziałek

Łk 8,16-18: Jezus powiedział do tłumów:
„Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło.
Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.


Rozmawiał ksiądz z aktorem:
– Jak to jest, że wy tym, co zmyślone potraficie posadzić przed telewizorami miliony ludzi, a my tym, co prawdziwe umiemy przyciągnąć do kościoła tylko niewielu?
– Bo my to, co zmyślone, opowiadamy tak, jakby było prawdziwe. A księża to, co prawdziwe przekazują, jakby było zmyślone.

Zapaloną lampę dali ci do ręki. Gdzieś ją schował? Przykryłeś garncem codziennych trosk? Wsunąłeś pod łoże swych boleści? Wyciągnij je. Wszak masz głosić Jezusa, który jest Prawdą, a nie udawać. Bo grając wiarę …się zgrywasz.


25. tydzień zwykły – wtorek

Łk 8,19-21: Przyszli do Jezusa Jego matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do Niego z powodu tłumu.
Oznajmiono Mu: „Twoja matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”.
Lecz On im odpowiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”.


– Jakież to cuda zdziałał ów święty? – spytał jakiś niedowiarek, przy okazji kolejnej kanonizacji.
– A co dla ciebie jest cudem? – poprosił o wyjaśnienie zagadnięty ksiądz
– Kiedy ktoś chory wyzdrowieje, martwy wróci do życia, biedny dostanie pieniądze…
– A więc dla ciebie cudem jest to, że Pan Bóg spełni czyjąś wolę. A dla Pana Boga cudem jest z kolei, jeśli ktoś spełni Jego wolę.

Żeby być świętym wystarczy spełniać wolę Boga. Św. Bernard podał taką właśnie definicję życia: żyć, to znaczy pełnić wolę Boga. Kto tego nie czyni – umarł. Czasami podczas pogrzebu, widząc w kościele ludzi, którzy się nie modlą, nie przystępują do Komunii, nie włączają się w śpiew i odpowiedzi, myślę, czy mamy tutaj w tej chwili tylko jednego nieboszczyka, tego w trumnie?


25. tydzień zwykły – środa

Łk 9,1-6: Jezus zawołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. l wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych.
Mówił do nich: „Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśli was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim”.
Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc Ewangelię i uzdrawiając wszędzie.


Opowieść sprzed wieków: pewien młodzieniec uznał za najodpowiedniejsze zajęcie dla siebie kowalstwo. Przystał więc do mistrza młota i kowadła, który pokazał mu, jak robić hełmy, pancerze, miecze i podkowy. Ukończywszy zaś naukę przystał do jednego księcia, który dał mu pracę, a nawet całą kuźnię z kompletem narzędzi. Pierwszego dnia swojej pracy młodzieniec stanął na środku kuźni bezradny: trzeba było rozpalić ogień w palenisku, a akurat tego zapomniał się nauczyć.

Dlaczego Jezus nakłada na uczniów podwójny obowiązek: uzdrawiania i głoszenia Królestwa? Czy samo uzdrawianie nie wystarczy? Nie, bo ludzie szybko zapominają. Samo uzdrawianie jest jak walenie żelazem w żelazo. Żeby przyniosło ono efekty, trzeba ognia. Głoszenie, to właśnie rozpalanie w ludziach żaru Miłości. Przypomnij sobie, co pisze święty Paweł: choćbym posiadł wszelką wiedzę, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. Kuźnia bez ognia jest zwykłą ruderą.


25. tydzień zwykły – czwartek

Łk 9,7-9: Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał.
Lecz Herod mówił: „Ja kazałem ściąć Jana. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę?” I chciał Go zobaczyć.


Międzynarodowy kongres różnych religii. Pastor i rabin dzielą w hotelu wspólny pokój. Po pierwszym noclegu pastor zwraca się do rabina:
– Przepraszam, że wieczorem jeszcze paliłem światło, ale nie potrafiłbym zasnąć, jeśli przez pół godziny nie poczytam Pisma Świętego!
– O, to zupełnie odwrotnie, niż ja – odpowiedział na to rabin. – Ja, kiedy przez pół godziny czytam Pismo Święte, to potem w ogóle nie mogę zasnąć.

Jeżeli czytanie Pisma Świętego, głoszenie kazania czy liturgia usypiają cię, to znaczy, że nie potrzebujesz wiary, ale terapii. Wiara powstaje z niepokoju, co sen odbiera. Popatrz na Heroda: człowiek pewnie zły, ale wierzący, zaintrygowany Jezusem, zaciekawiony nim. Jezus odbiera mu sen. A tobie nie? To znaczy, że jesteś pewnie dobry, ale niewierzący… przynajmniej na tyle, na ile mógłbyś nim być.


25. tydzień zwykły – piątek

Łk 9,18-22: Gdy raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: „Za kogo uważają Mnie tłumy?”
Oni odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”.
Zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Piotr odpowiedział: „Za Mesjasza Bożego”.
Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili.
I dodał: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.


Kiedy cesarz Rzymu paradował ze swym orszakiem po ulicach stolicy, towarzyszył mu zawsze dyskretny obłoczek smrodliwego dymu. To jeden z niewolników niósł naczynie z rozżarzonymi węglami, na które rzucał co jakiś czas garść wyschniętych, ordynarnych pakuł, wypowiadając przy tym formułę:
– Tak przemija chwała świata.

Apostołowie wręcz licytują się w przyznawaniu Jezusowi tytułów: Tyś Eliasz! Tyś Prorok! A On mówi im o męce. Snuje wokół zbudowanego ich usty posągu chwały dym cierpienia. To taki rodzaj dydaktycznych ziół trzeźwiących. Jest takie powiedzenie: królowie rządzą narodami, a królami rządzi przemijanie. Coś w tym jest. Co? Prawda, że i ja, i ty – przeminiemy.


25. tydzień zwykły – sobota

Łk 9,43b-45: Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: „Weźcie wy sobie dobrze do serca te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.
Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie.


Wichura strąciła krzyż w wieży kościoła. Pierwszymi, którzy przyszli do proboszcza, prosząc o możliwie szybką reperację szkody, byli piloci, szkolący się na pobliskim lotnisku.
– Wraz z krzyżem straciliśmy najlepszy punkt orientacyjny, umożliwiający bezpieczne lądowanie – wytłumaczyli.

Czy Jezus rzeczywiście musi cierpieć, dać się przybić do krzyża rękami ludzi? Tak. Bo nie przyszedł, by go podziwiać, ale naśladować. Nie ma być obrazem na wystawie, ale znakiem, służącym do orientacji, punktem odniesienia całej ludzkiej rzeczywistości do przestrzeni Królestwa Bożego.
Pogubiłeś się? Poszukaj najpierw krzyża, a on pomoże ci odnaleźć siebie.