Matka Boża z Góry Karmel: mieszkała tam? Objawiła się? Skąd ten tytuł?
Karmel, to – w tym przypadku – nie palony cukier, a dosłownie „ogród Boga” albo „winnica Boga”. I to nie „góra”, a właściwie „góry”, które ciągną się na przestrzeni około 30 kilometrów, dość stromo opadając niemal wprost do Morza Śródziemnego. Karmel – to najwyższe wzniesienie (około 540 m npm.). Pełno tu grot, w których ludzie znajdowali schronienie już 20 tysięcy lat temu. Wokół rozsiane są nie tylko winnice i pola uprawne, ale – co w w tych stronach jest raczej rzadkością – lasy, obfitujące w łowną zwierzynę.
Kwaterowali tutaj kapłani Baala, których pokonał prorok Eliasz (1 Krl 18,20nn). Dziwić może jedynie, że milczą o Karmelu Ewangelie, nie wspominają, że Jezus pojawił się gdzieś tutaj. Za to w drodze z Grecji do Egiptu zatrzymał się tu – pół tysiąca lat wcześniej – Pitagoras. Legenda mówi, że w przeciwnym kierunki wędrowała tędy Święta Rodzina, wracając z ucieczki do Egiptu po śmierci Heroda.
Ale Matka Boża z góry Karmel czczona jest jeszcze z innego powodu. W czasach Eliasza panowała śmiertelnie groźna susza. Aż sługa Eliasza (1 Krl 18,42nn) dostrzegł z Góry Karmel unoszący się nad morzem niewielki obłok, zwiastujący wielki deszcze. Tradycja chrześcijańska widzi w tej chmurze zapowiedź Maryi, w życiodajnym deszczu – obecność samego Chrystusa: jak przez Ewę na świat przyszła śmierć, tak przez Maryję na świat przychodzi życie. To dlatego w Adwencie śpiewamy: Niebiosa! Rosę spuśćcie nam z góry, Sprawiedliwego wylejcie chmury – a słowa te są parafrazą proroka Izajasza (Iz 45,8).
W dobie wypraw krzyżowych w grotach Karmelu osiedli mnisi, biorący stąd swoje miano – karmelici. Wypędzeni stąd przez muzułmanów dotarli do Europy. Tu właśnie (w Anglii) ich generał Szymon Stock miał wizję Maryi, wręczającej mu szkaplerz, jako znak naśladowania cnót Bożej Rodzicielki. Taka jest zatem więź, która łączy szkaplerz z górą Karmel.