12. tydzień zwykły

Minihomilie na każdy dzień.

12. tydzień  zwykły – poniedziałek

Mt 7,1-5: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata”.

Żona do męża:
– Już od pół roku przyglądam się praniu naszej sąsiadki. I wiesz co? Ona w ogóle nie używa wybielacza a i proszek też ma chyba byle jaki, bo to pranie jakieś takie coraz bardziej szare i niedobrane.
Mąż podchodzi spogląda na pranie sąsiadki, podchodzi do okna, otwiera je, patrzy raz jeszcze, potem zamyka z powrotem i znów patrzy. W końcu mówi:
– Wiesz co? Jej pranie jest białe, niczym śnieg. To nasze okna są brudne.

Gdyby zorganizować zawody w krzyżowaniu, wygrałbyś z samym Piłatem. On, by ukrzyżować Jezusa, potrzebował całego, solidnego drąga. A tobie, by ukrzyżować bliźniego, wystarczy drzazga wyjęta z jego oka

Panie, jak Tobiaszowi, poślij i mnie swojego anioła. Bym przejrzał, Panie. By oczyścił moje oczy. A wtedy wszystko, na co patrzę, będzie czystsze.


12. tydzień  zwykły – wtorek

Mt 7,6.12-14: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie dawajcie psom tego co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały. Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy. Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.

– Muszę ci coś powiedzieć. Ten twój znajomy, no wiesz, o kogo chodzi…
– Zaraz, zaraz. Czy to, co chcesz mi o nim powiedzieć na pewno jest prawdą?
– Absolutnie! Mówił mi o tym przecież ten…, no wiesz…
– A czy to, co chcesz mi powiedzieć, jest dobre?
– No co ty, chyba żartujesz. Wprost przeciwnie.
– W takim razie powiedz mi jeszcze tylko, czy to, co chcesz mi powiedzieć może się na coś przydać?
– Wiesz…, hm…, raczej nie.
– W takim razie, skoro to nie jest ani pewne, ani dobre, ani pożyteczne, mam dla ciebie dobrą radę: nie zaprzątaj tym głowy ani sobie, ani mnie.

Obgadujemy kogoś. No, po prostu, nie da się inaczej – tłumaczymy się często. I dobrze. Przecież nie ma przykazania, zakazującego mówienia o innych. Jest tylko to Jezusowe wezwanie, które można nieco zmodyfikować: mów tak, jakbyś chciał, by o tobie mówiono.

Spraw, Panie, bym słowem rozmowy umiał odmalować prawdziwego anioła stróża mojego brata i siostry. Odmalować, nie zapaćkać.


12. tydzień  zwykły – środa

Mt 7,15-20: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.

Wszedł do sklepu i – ku swemu ogromnemu zdziwieniu – za ladą zastał skrzydlatego anioła.
– Co tutaj można kupić?
– Wszystko, co zechcesz, cokolwiek może pomóc lub ulżyć tobie, twoim bliźnim i całemu światu.
– Jeśli tak, to odważ mi po kilogramie mądrości, odwagi, sprawiedliwości i pokoju, i jeszcze pracy, chleba i dachu nad głową. Niech świat będzie wreszcie szczęśliwy.
– Poczekaj, nie powiedziałem ci jeszcze najważniejszego – uśmiechnął się anioł. – To nie jest sklep z owocami, ale z nasionami.

Ile razy prosimy: Boże, daj jedzenie, dach nad głową, pieniądze, zdrowie – tylekroć myślimy o owocach. Ile razy Bóg słyszy nasze prośby o jedzenie, dach nad głową, pieniądze i zdrowie, daje nam nasiona. Dopiero wówczas, gdy to zrozumiemy, będziemy mogli z całym przekonaniem mówić: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.

Poślij mi, Panie, anioła. Niech mnie dogląda, pielęgnuje, podlewa i plewi, bym nie zmarnował nasion otrzymanych od Ciebie, bym przyniósł owoce, po których bliźni rozpoznają we mnie Ciebie.


12. tydzień  zwykły – czwartek

Mt 7,21-29: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?» Wtedy im oświadczę: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości». Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”. Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

Anioł podsłuchał, jak Bóg szczególnie gorąco błogosławi pewnemu człowiekowi. Chcąc się dowiedzieć, kto to taki, zszedł na ziemię i oto zastał niepozornego człeczynę, który w zakopconej jaskini bił czołem przed wyrzezanym z kamienia bałwanem. Wrócił więc czym prędzej przed Majestat Pański, nie kryjąc swojego zdziwienia:
– Jakże to, Panie, błogosławić raczysz tak serdecznie temu bałwochwalcy?
A Bóg miłosierny, kiwając dobrotliwie siwą głową, odpowiedział mu na to:
– Wiem, że on mnie pojmuje niewłaściwie. Ale, prawdę powiedziawszy, któż bez cienia wątpliwości rozumie moją istotę? Skądinąd zaś serce tego człowieka szuka Mnie z zapałem i pragnie Mnie ze wszystkich sił. I dlatego jest mi ten człowiek tak bliski. I dlatego mu co dzień błogosławię.

Jeżeli nie każdy, który mówi Jezusowi „Panie” będzie zbawiony, to kto, na miłość Boską? Już wiem. Bóg nie jest głuchoniemy. Nie potrzebuje czytać z ruchu warg. Jego niespecjalnie obchodzą nasze usta. Bóg jest Miłością, to znaczy, że odczytuje poruszenia serce i według nich ocenia i zbawia człowieka.

Panie, tego samego anioła, który ruszał wodą w sadzawce Siloe poślij i do mnie: niech mi przyniesie Twoje błogosławieństwo i poruszy moim sercem.


12. tydzień  zwykły – piątek

Mt 8,1-4: Gdy Jezus zeszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: „Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast został oczyszczony z trądu. A Jezus rzekł do niego: „Uważaj, nie mów nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.

Dwóch woźniców zakopało swoje zaprzęgi w lepkim błocie. Pierwszy z nich ukląkł na wozie i uniósł ręce w pokornej modlitwie o pomoc. A drugi wziął się do roboty, podkładając faszynę i kamienie pod koła, poganiając woły i – co najgorsze – dodając sobie od czasu do czasu animuszu siarczystym przekleństwem. Na to wszystko nagle zjawił się anioł z nieba. Sfrunął delikatnie, a potem zaprał się mocno, naprężył duchowe muskuły i pomógł wydostać się z topieli… owemu utrudzonemu woźnicy.
– Chyba się pomyliłeś, Panie – przeklinający wprzódy woźnica zaczerwienił się po czubki uszu. – Nie mnie się należała pomoc, lecz memu kompanowi, który się usilnie modlił.
– Nie. Wszystko jest w porządku. Nasz Pan posyła mnie z pomocą zawsze tylko temu, kto sam się nie oszczędza.

Co zrobił trędowaty, by być uzdrowionym? Az trzy rzeczy: zbliżył się, upadł i prosił. Nie czekał bezczynnie, ale złożył w ofierze odrobinę swojego wysiłku. I został wysłuchany. Pan Bóg nie robi czego „za ciebie”, ale „z tobą”. I to jest cudowne.

Drogi Aniele Stróżu. Dobrze by było, gdybyś nie tylko chronił mnie od niebezpieczeństw, ale również – chociaż od czasu do czasu – zapędził mnie do roboty. Co też na pewno wyjdzie mi na zdrowie.


12. tydzień  zwykły – sobota

Mt 8,5-17: Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”. Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi»”. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Do setnika zaś Jezus rzekł: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie. Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka opuściła ją. Wstała i usługiwała Mu. Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”.

Tłumek utrudzonych pielgrzymów stanął przed bramą sanktuarium, prosząc strzegących je mnichów, by otwarli bramę.
– Susza pożera nasze plony, Przyszliśmy więc prosić o deszcz.
– Nic tu po was. Wasza modlitwa nie będzie miła Bogu! – odpowiedział przez małe okienko w furcie jeden z braci kustoszów.
– Wpuść nas! Nie tobie, grzesznikowi, oceniać naszą modlitwę zanoszoną do Boga.
– Wracajcie, wracajcie – upierał się braciszek. – Tylko wiara czyni cuda. A wy przyszliście prosić o deszcz, a nawet nie wzięliście ze sobą parasoli.

Jezus chwali wiarę setnika proszącego o cud. Taka wiara oznacza jednak coś więcej, niż tylko uznanie istnienia Boga. To wiara, która wciska parasol w rękę proszącego o deszcze i miskę – w dłoń błagającego o strawę. Modlitwa bez wiary, jest rutyną. Modlitwa bez wiary nie ma sensu.

Panie, poślij swojego anioła. Niech pomoże i przygotować naczynie mojego serca, nim poproszę Cię o jakąkolwiek łaskę.