Rozmawialiśmy dziś na ambonie o Biblii. Mój kolega Leszek powiedział, że to jedyna książka autorstwa Pana Boga. Inni dużo książek piszą i nic, a Pan Bóg tę jedną napisał, ale za to jaką. A książka jest po to, żeby ją czytać.
Więc mówię, że czytanie, to sztuka. Trzeba najpierw poznać litery. Potem poskładać je w sylaby, sylaby w wyrazy, wyrazy w zdania, zdania w akapity i rozdziały. A to w przypadku Biblii strasznie trudne. W Ewangelii słyszymy, że Jezus musi objaśniać uczniom, co o Nim pisze Mojżesz, Prorocy i Psalmy. Ani sami nic z tego nie rozumieją, nie potrafią zrobić syntezy.
Więc Leszek otwiera w głowie słownik i przypomina, że łacińskie „lego” – to znaczy „czytać” – dosłownie oznacza składać, zbierać (stąd nazwa klocków, z których można poskładać fajne rzeczy). Od tego pochodzi „kolega” – razem składamy się na piwo? – pytam przewrotnie, ale wiadomo, że chodzi o jakąś wspólność, jak w przypadku kolegium czy kolegiaty. Czytać – to znaczy składać litery w całość. Jest dysfunkcja w składaniu liter – legastenia (to dawne określenie, dziś mówi się dyslekcja) – dotyczy Biblii, historii którą Pan Bóg zawarł nie tylko w świętej księdze, ale też w stworzonym świecie.
Więc ja mówię na to, że jestem biblijnym legastenikiem i wcale mi to nie przeszkadza. Jeszcze nie doszedłem do etapu składania liter w całość. Póki co poznaję litery i nimi się zachwycam. Wolę określenie „Biblia” niż Pismo Świętej, bo „Biblia” – jak oryginał hebrajski zaczyna się od „be” a właściwie „bet” – ב. To druga litera alfabetu, zaraz po „alef” – א. Alef naśladuje dźwięk, jaki wydaje człowiek zanim zacznie mówić, gdy otwiera usta i nabiera powietrza. A bet jest pierwszą wypowiedzianą literą. „Bereszit bara Elohim” – to pierwsze słowa Biblii. Litera bet ma wartość liczbową 2. Biblia, to sprawa dwóch – Pana Boga i twoja. Bóg stworzył: niebo i ziemię, światło i ciemność, wodę na dole i wodę na sklepieniu, rośliny i zwierzęta, mężczyznę i kobietę – same dwójki. A w dodatku „Bereszit bara Elohim” dosłownie znaczy „na początku Bóg stwarza” – nie „stworzył” i koniec, tylko wciąż to robi, świat wciąż jest stwarzany. I…
Tu mój kolega przerywa i mówi „Amen”, bo jak zacznę gadać o pozostałych literach alfabetu, do do czwartku nie wyjdziemy z kościoła. I tak to się skończyło.