Niemal 90 lat temu Konstanty Ildefons Gałczyński śnił o dostatnich i spokojnych Świętach:
Wolno marzyć poecie,
że już lepiej na świecie,
że się wszędzie bogato
pleni obyczaj;
że dzieci, wszystkie dzieci
mają pierniki,
ojce tytoń do fajki,
matki buciki;
a różne podłe małpy
już nie biorą się za łby,
i wszędzie miasto armat
stroją muzyki.
Jest już w miarę dostatnio. A co do spokoju: miało być pięknie jak nigdy a będzie gorzko jak zawsze. Wszystkiemu winne małpy i armaty. My trochę też, ale wstyd się przyznać…
[Wykorzystałem fragment poezji K.I.G. „Festi Nativitatis Christi laudes czyli pochwała Bożego Narodzenia?”]