Czy biskup może boksować? W zasadzie… Zresztą najlepiej na to pytanie odpowie święty Mikołaj.
Polecam również artykuł o tym, skąd – obok świętego Mikołaja w szatach biskupich – wziął się Mikołaj w stroju krasnala:
Abram poszedł na wojnę z niejakim Kedorlaomerem – królem Elamu (kiedyś to były imiona, co nie?), który razem z kilkoma kolesiami zdobył Sodomę i Gomorę, złupił ją a mieszkańców wziął do niewoli. Miał pecha o tyle, że wśród jeńców był bratanek Abrama – Lot. Więc Abram zmontował ekipę 318 wojowników, z pomocą których nie tylko uwolnił bratanka, ale jeszcze ograbił Kedorlaomera i pobił dziada z kretesem. Gdy wracał obładowany łupami i upojony wiktorią, wyszedł mu na spotkanie niejaki Melchizedek, król Salemu. I poczęstował chlebem i winem. A Abram dał mu w zamian dziesięcinę – czyli dziesiątą część tego, co był zdobył.
Abramowi w jego wyprawie wojennej towarzyszyło 318 żołnierzy. Według tradycji tylu samo było uczestników I soboru nicejskiego (325 rok), podczas którego ustalono datę obchodów Wielkanocy (pierwsza niedziela po pierwszej wiosennej pełni księżyca) oraz sformułowano wyznanie wiary: „Wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego”. Podobnie, jak 318 kolesi oswobodziło Lota, podobnie 318 innych zacności obroniło prawdę o bóstwie Chrystusa przed herezją arianizmu. Jej ojciec – niejaki biskup Ariusz – utrzymywał, że Bóg jest, ale w jednej Osobie, a Jezus jest stworzony, a nie zrodzony i współistotny Ojcu. W ferworze soborowych sporów i dyskusji biskup Mikołaj (tak, ten poczciwy Mikołaj, który dzisiaj przynosi prezenty) dał z liścia owemu Ariuszowi, który w rewanżu złamał mu szczękę. Za karę Mikołaja przymknięto w więzieniu. Tu odwiedził go Jezus i dał mu księgę – na znak, że prawdy bronił. A potem przyszła Matka Pana i przywróciła Mikołajowi insygnia biskupie. Dlatego na ruskich ikonach Mikołaja z Jezusem i Maryją po bokach piszą.
Poza tym Mikołaj, to chodzącą dobroć. Żeglarzy wyciąga z morskiej topieli. Ubogich karmi i przyodziewa. Katu miecz wyrywa z ręki, gdy ten ma życie odebrać za karę, fałszywie oskarżonym o zdradę trzem młodzieńcom. Niewinność ubogich panien ratuje podrzucając im pieniądze na posag. Ta ostatnia historia jest kluczem do rozpoznania biskupa Mikołaja na malowanych wizerunkach.
Patrząc na obrazy nie umielibyśmy go rozpoznać po samej mitrze (nakryciu głowy) czy pastorale (zakrzywionej lasce). To atrybuty każdego biskupa. Ale jeśli gdzieś w jego pobliżu – albo u niego w ręku, albo na misie trzymanej przez aniołów – zobaczymy trzy złote kule, nie pozostawia to cienia wątpliwości: mamy do czynienia ze świętym Mikołajem.
Co oznaczają te trzy złote kule? Czyżby mistrza gry w boule lub w kręgle? Nie. Otóż legenda głosi, iż pewien wdowiec wychowywał samotnie trzy córki, którym – gdy za mąż wyjść chciały – nie potrafił zapewnić posagu, ze względu na swe ubóstwo. Pannom groziło niebezpieczeństwo ulicznej sprzedaży własnej cnoty, gdyż innego sposobu na zdobycie pieniędzy nie miały. Gdy dowiedział się o tym młodzieniec zwany Mikołajem, zakradł się nocną porą pod ich dom i przez okno trzy złote kule pannom owym, każdej z osobna po jednej, pod poduszkę był włożył, w ten sposób ich posag zabezpieczając i od hańby ich cnocie ratunek niosąc.
Podobno ów uczynek miłosierdzia lud zadziwił a i samemu Mikołajowi tak do gustu przypadł, iż odtąd – korzystając z dobrodziejstw odziedziczonego po przodkach majątku – prawie co noc do kogoś w biedzie będącego z pomocą bieżał, chowając się pod osłoną nocy. A że dawanie podarków lepiej mu szło, niż markowanie się w ciemności, ciekawska gawiedź pewnego razu przyłapała Mikołaja na owym świątobliwym uczynku jałmużny. Zaznawszy dobroci jego serca, jako iż biskup miejscowy jakiś czas wcześniej żyć przestał, obwołała go swoim pasterzem, na co też Mikołaj przystał, chętnie insygnia biskupie przyjmując. Dla tego właśnie powodu dziś nie tylko po nich – mitrze i pastorale – ale również i po owych złotych gałach, dobre serce upamiętniających, świętego Mikołaja się rozpoznaje.
[Ten tekst skompilowałem z innych własnych postów i notatek, w różnych miejscach pomieszczonych]