Leszek dziś w naszym kazaniu dialogowanym fajny kawałek opowiedział.
W klasztorze karmelitanek, gdzie żyła święta Mała Tereska była też starsza siostra, która chodziła i na okrągło powtarzała:
– Odpowiecie kiedyś za każdy nawet najmniejszy grzech! Pan Bóg osądzi was do suchej nitki. Nie pozostawi bezkarnie najdrobniejszej myśli czy słowa. Ukarze was z całą surowością. I tak dalej.
Każdemu kogo spotkała tak truła. Aż raz przyszła do tej naszej Małej świętej Tereski i nawija o tych grzechach i surowym Panu Bogu, który niczego nie przepuści, nie zapomni, wszystko z największą surowością osądzi. Święta Tereska jej w pewnym momencie przerywa i mówi:
– Wie siostra co? Ja myślę, że każdy z nas spotka kiedyś dokładnie takiego Pana Boga, jak sobie Go wyobrażał…
Bo dziś była Ewangelia o gościu, który najmował ludzi na śmieciówki do roboty. Łaził za nimi po rynku przez cały dzień. Z tymi z samego rana umówił się na denara. Tym w południe powiedział, że spoko, że będzie sprawiedliwie. Tym co pracowali tylko godzinę nic nie obiecał. I od nich zaczął wypłatę: denara za jedną godzinę w robocie. Więc ci co harowali 12 godzin pomyśleli, że dostaną pewnie 12 denarów. Ale i oni dostali po denarze. Kiedy zaczęli się burzyć, że te nieroby dostali tyle samo, gospodarz się wściekł: przeszkadza wam, że ja jestem dobry? To „dobry” po grecku to „agaton”. Znaczy więcej niż dobry. Znaczy też właściwy, stosowny albo odpowiedni.
Słysząc to uzupełniam, że „agaton” to w tym przypadku jezcze więcej – „łaskawy” a może nawet „miłosierny”. Dokładnie taki, jak Go sobie wyobrażam…