Dziś zwiedzaliśmy cudowne groty w Betharram. 80 minut cudownego undergroundu.
W kolejce objaśniłem grupie, skąd wziął się zwyczaj przepuszczania pań przodem. Już w czasach jaskiniowych mężczyźni pozwalali, by powrocie z polowania czy zbieractwa kobiety wchodziły pierwsze. I nie szło o szarmancję tylko o to czy w międzyczasie w jaskini nie zadomowił się niedźwiedź.
Potem naoglądaliśmy się różnych form tworzonych przez ściekającą wodę. Stalaktyty to kamienne sople, którymi smarka sufit. Stalagmity rosną z podłogi jak grzyby po deszczu. Czasami w tym samym miejscu pojawiają się jedne i drugie. Z ich połączenia powstają stalagnaty (ja to wszystko pamiętam z licealnej jeografiji).
Zobaczyliśmy stalaktyt i stalagmit, którym brakuje do połączenia pół metra. Przewodnik poinformował nas, że wskutek cieknienia wody zbliżają się one ku sobie w tempie jednego centymetra na sto lat. Zaproponowałem, żebyśmy zostali i poczekali aż się połączą. Centymetr na sto lat, tutaj jest pół metra. Boszsz, ileż to roboty. Ale grupa się nie zgodziła. Gdzie ci ludzie tak się spieszą?